Bogusław Chrabota: Możemy czuć się bezpieczniej

Przemówienie prezydenta USA oznacza, że między Moskwą a wolnym światem zapada nowa żelazna kurtyna. Rosja będzie niszczona nie militarnie, ale sankcjami i przez izolację.

Publikacja: 27.03.2022 21:00

Bogusław Chrabota: Możemy czuć się bezpieczniej

Foto: PAP/Radek Pietruszka

Pozornie amerykański prezydent nic przełomowego w Warszawie nie powiedział. Ci, którzy oczekiwali mów na miarę Kennedy’ego czy Reagana w Berlinie, mogli poczuć się zawiedzeni. Podobnie ci, którzy spodziewali się zwiększenia amerykańskiego kontyngentu w Polsce czy choćby informacji o NATO-wskich gwarancjach bezpiecznego nieba nad Ukrainą. Żadne takie deklaracje nie padły.

Niemniej o ile zrozumiałe jest, że atmosfera chwili do oczekiwań takich skłaniała, to jednak mało kto z ekspertów na nie liczył. Bo przecież nie o szczegóły techniczne chodziło w mowie Bidena na Zamku Królewskim, ale o jej ogólny wydźwięk i sam fakt, gdzie i do kogo została wygłoszona. „Nie oddamy piędzi ziemi któregokolwiek kraju sojuszu” – to było przesłanie zaadresowane do rezydenta Kremla. NATO jest zdeterminowane do obrony i każdy zamach na któregoś z sojuszników spotka się brutalną odpowiedzią. A jak mocna może to być odpowiedź, widać ze statystyk. Nieradząca sobie z Ukrainą Rosja będzie musiała skonfrontować się nie tylko z siłami zbrojnymi europejskich członków sojuszu, ale ze 100 tys. przebywających w Europie żołnierzy amerykańskich i NATO-wską techniką wojskową. Z ośmioma grupami operacyjnymi na flance wschodniej i flotyllami uzbrojonych po zęby lotniskowców, pływającymi w obszarze od Morza Śródziemnego po Ocean Lodowaty.

Czytaj więcej

Jędrzej Bielecki: Biden tego Putinowi nie daruje

Rosjanie usłyszeli od Bidena złą informację o przyszłości ich gospodarki (rychło ma się skurczyć o połowę), ale i wezwanie do obalenia reżimu. Ukraińcy, choć amerykański prezydent nie spełnił wyrażonych wprost oczekiwań administracji Zełenskiego, zostali zapewnieni o konsekwentnej i pełnej współpracy na każdym polu, od dostaw sprzętu obronnego po pomoc humanitarną. Zapewne podczas zamkniętych spotkań z Bidenem delegacja z Kijowa usłyszała dużo więcej szczegółów, ale – z oczywistych przyczyn – nie zostały one przedstawione przez amerykańskiego prezydenta publicznie.

Polacy usłyszeli wiele budujących słów pod swoim adresem i ważne przesłanie odwołujące się do Jana Pawła II. Nawet podczas tak potężnej i śmiertelnej konfrontacji nie należy się bać. Świat demokratyczny jest dostatecznie silny, by pokonać każdą tyranię. Zarazem Joe Biden nie pozostawił złudzeń, że konfrontacja z siłami zła chwilę potrwa. Wolny świat czeka długa i wyczerpująca wojna. Będzie to konfrontacja zarówno o charakterze metafizycznym, jak i cywilizacyjnym; walka dobra ze złem. Ciągnąca się może latami, ale na koniec bez wątpienia zwycięska.

Przekładając to na język polityki – oto między Moskwą a wolnym światem zapada nowa żelazna kurtyna. Rosja będzie niszczona nie militarnie, ale sankcjami i międzynarodową izolacją. Putin w relacjach międzynarodowych zyskuje miano kłamcy i rzeźnika, z którym nikt z przywódców wolnego świata nie powinien siadać już do stołu. Wracamy do czasów Breżniewa i metod walki z Sowietami. A jak były skuteczne – świetnie wiemy z historii. Nie przesadzałbym też z negatywnym wydźwiękiem słów Bidena dla Ukrainy. Co prawda NATO nie chce przekroczyć czerwonej linii, jaką jest konfrontacja zbrojna z Rosją, ale Kijów otrzyma każde inne wsparcie. A co to znaczy w szczegółach – możemy się tylko domyślać.

Pozornie amerykański prezydent nic przełomowego w Warszawie nie powiedział. Ci, którzy oczekiwali mów na miarę Kennedy’ego czy Reagana w Berlinie, mogli poczuć się zawiedzeni. Podobnie ci, którzy spodziewali się zwiększenia amerykańskiego kontyngentu w Polsce czy choćby informacji o NATO-wskich gwarancjach bezpiecznego nieba nad Ukrainą. Żadne takie deklaracje nie padły.

Niemniej o ile zrozumiałe jest, że atmosfera chwili do oczekiwań takich skłaniała, to jednak mało kto z ekspertów na nie liczył. Bo przecież nie o szczegóły techniczne chodziło w mowie Bidena na Zamku Królewskim, ale o jej ogólny wydźwięk i sam fakt, gdzie i do kogo została wygłoszona. „Nie oddamy piędzi ziemi któregokolwiek kraju sojuszu” – to było przesłanie zaadresowane do rezydenta Kremla. NATO jest zdeterminowane do obrony i każdy zamach na któregoś z sojuszników spotka się brutalną odpowiedzią. A jak mocna może to być odpowiedź, widać ze statystyk. Nieradząca sobie z Ukrainą Rosja będzie musiała skonfrontować się nie tylko z siłami zbrojnymi europejskich członków sojuszu, ale ze 100 tys. przebywających w Europie żołnierzy amerykańskich i NATO-wską techniką wojskową. Z ośmioma grupami operacyjnymi na flance wschodniej i flotyllami uzbrojonych po zęby lotniskowców, pływającymi w obszarze od Morza Śródziemnego po Ocean Lodowaty.

Komentarze
Jerzy Haszczyński: Czy Tusk powinien się cieszyć z telefonu Scholza do Putina
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Jacek Sutryk w rękach CBA to problemy dla KO, ale i dla narracji PiS
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Dlaczego Radosław Sikorski nie zostanie kandydatem KO na prezydenta
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Polacy dobrze rozumieją wiejący dziś wiatr historii
Materiał Promocyjny
Ładowanie samochodów w domu pod każdym względem jest korzystne
Komentarze
Michał Kolanko: Jak Szymon Hołownia psuje szyki Platformie