Jerzy Haszczyński: Cywilizacja na opak

Dzisiejsza Rosja jest tym samym państwem, które zaatakowało Gruzję w 2008 r. i Ukrainę w 2014 r. Tylko że jeszcze bardziej okazuje nienawiść do Zachodu, cynicznie bawiąc się wartościami, które Zachodowi są bliskie.

Publikacja: 15.02.2022 18:43

Jerzy Haszczyński: Cywilizacja na opak

Foto: AFP

Wielkiej wojny pewnie dzisiaj nie będzie. Ale w każdej chwili może wybuchnąć, bo Rosja, która nią ostatnio groziła, gromadząc mnóstwo żołnierzy u granic sąsiadów i stawiając bezczelne wojenne ultimata Zachodowi, się nie zmieniła. Jeżeli uzna, że wojna to najlepszy sposób na osiągnięcie celów, to ją rozpocznie.

To jest ta sama Rosja, która zaatakowała Gruzję w 2008 r. i Ukrainę w 2014. Ta sama, ale lepiej uzbrojona, doświadczona w boju na kilku kontynentach. I, co najważniejsze, jeszcze bardziej zdeterminowana do odtwarzania imperium.

Wniosków o tym, czy wojna wybuchnie, czy dojdzie do inwazji na Ukrainę, nie można wyciągać z wypowiedzi rosyjskich polityków. Oni przedstawiają się jako miłośnicy pokoju, otaczani przez siły zła. Opowiadają, że ich bezpieczeństwu zagrażają państwa, które po upadku ZSRR znalazły się w NATO. Oczekują, że ten dalszy Zachód uwierzy, że malutka Estonia czy Litwa marzą nie o stabilizacji, rozwoju, lecz ekspansji na Wschód.

Od kiedy Władimir Putin zaprzeczał, że rosyjscy żołnierze dokonali okupacji Krymu, sugerując, że rosyjskie mundury można kupić w każdym sklepie z mundurami, nie sposób poważnie traktować zapewnień Kremla, że nie planuje inwazji. Że wielkie manewry z udziałem najnowocześniejszego uzbrojenia u granic innych krajów to rutynowe działania, którymi nikt się nie powinien interesować, a tym bardziej niepokoić. Może gdyby ćwiczeniom wojskowym nie towarzyszyły żądania ubezwłasnowolnienia krajów, które miały nieszczęście być niegdyś pod panowaniem Moskwy, niepokój byłby przesadą. Ale te żądania są i, jak słyszymy, pozostaną z nami na długo. Chyba że pisemnie się na nie zgodzimy i uznamy, że Rosja ma prawo do traktowania innych krajów jako swojej strefy wpływów.

Czytaj więcej

Zbigniew Rau dał radę w Moskwie

Rosja jest ta sama, choć jeszcze bardziej okazująca nienawiść do Zachodu. Cynicznie bawiąca się wartościami, które Zachodowi są bliskie. Przedstawiająca rzeczywistość na opak. To rzekomo ona troszczy się o mniejszości narodowe (choć nie u siebie, do takich deklaracji się jednak nie posuwa). To ona, bastion agresywnej propagandy i wielka fabryka internetowych troli, Zachodowi zarzuca „terroryzm informacyjny". Chce, po wyeliminowaniu prawie wszystkich krytyków Kremla i przyduszeniu niezależnej opinii, uczyć wolności słowa. I walczyć z „fałszowaniem historii", co już brzmi szczególnie makabrycznie po decyzji o zamknięciu Memoriału, który zajmował się dokumentowaniem zbrodni sowieckich.

Taką Rosję prezentowali we wtorek prezydent Władimir Putin i szef dyplomacji Siergiej Ławrow podczas konferencji prasowych z – odpowiednio – niemieckim kanclerzem Olafem Scholzem i polskim ministrem Zbigniewem Rauem. Jakby chcieli podkreślić, że są z innej cywilizacji. Chcą nią być, choć noszą się jak ludzie Zachodu, dekorują domy produktami luksusowych zachodnich marek, wykupują zachodnie nieruchomości i wysyłają dzieci na zachodnie studia.

Tymczasem to inna cywilizacja, która jest zafascynowana materialnymi osiągnięciami Zachodu, ale nie chce, by obywatele zapytali o inne zachodnie osiągnięcie: demokrację. Diabelski miks: z niego wywodzi się marzenie, by ten Zachód był jak najmniejszy.

Może, jeżeli rosyjscy żołnierze oddalą się od ukraińskiej granicy, zaraz o tym zapomnimy. Z ulgą zajmiemy się innymi sprawami. Ale antyzachodni imperialny diabeł nie zniknie. Przyczai się.

Wielkiej wojny pewnie dzisiaj nie będzie. Ale w każdej chwili może wybuchnąć, bo Rosja, która nią ostatnio groziła, gromadząc mnóstwo żołnierzy u granic sąsiadów i stawiając bezczelne wojenne ultimata Zachodowi, się nie zmieniła. Jeżeli uzna, że wojna to najlepszy sposób na osiągnięcie celów, to ją rozpocznie.

To jest ta sama Rosja, która zaatakowała Gruzję w 2008 r. i Ukrainę w 2014. Ta sama, ale lepiej uzbrojona, doświadczona w boju na kilku kontynentach. I, co najważniejsze, jeszcze bardziej zdeterminowana do odtwarzania imperium.

Pozostało 83% artykułu
Komentarze
Bogusław Chrabota: Karol Nawrocki. Niby nie PiS, ale PiS
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Trzaskowski i Nawrocki to tak naprawdę awatary Tuska i Kaczyńskiego
Komentarze
Michał Kolanko: Trzaskowski wygrywa z Sikorskim. Ale dla prezydenta Warszawy łatwo już było
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Czy prawybory w KO umocniły Rafała Trzaskowskiego?
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Komentarze
Estera Flieger: Kampania wyborcza nie będzie o bezpieczeństwie