Choć wydawało się nam, że istnieje pewne minimum moralne, które nie może być przekroczone w życiu publicznym, konferencja prasowa ministrów obrony narodowej i spraw wewnętrznych, mająca uzasadnić przedłużenie stanu wyjątkowego na granicy z Białorusią, pokazała, że nie ma tak haniebnej rzeczy, do której nie posuną się politycy partii rządzącej dla bieżących politycznych korzyści.
Prezentowanie przez szefa MON Mariusza Błaszczaka i szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego zdjęć rzekomo znalezionych w telefonach osób przekraczających granice lub na tajemniczej karcie pamięci znalezionej przez pograniczników w ściółce leśnej było skandalicznym spektaklem. Zdjęcia osób z Bliskiego Wschodu w mundurach, mężczyzna mający współżyć ze zwierzęciem, fotografie nagich dzieci, lekko tylko przykrytych czarnym paskiem, miały rzucić cień na wszystkich szturmujących naszą wschodnią granicę. Miały ich zohydzić, zdehumanizować, zabić w obywatelach przekonanie, że to istoty, które należy traktować po ludzku. Miały zasiać lęk, nienawiść, odwołać się do rasistowskich stereotypów. Wszak na potwory trzeba wysłać wojsko, a nie misje humanitarne.
Czytaj więcej
„Stan wyjątkowy zdaje się bardziej służy ukryciu tego, co rząd robi na granicach Polski, niż faktycznemu zabezpieczeniu tych granic” - ocenił Bartłomiej Sienkiewicz, były minister spraw wewnętrznych z Platformy Obywatelskiej, zastrzegając, że „realne zagrożenie jest i zamykanie oczu na to jest również niewłaściwe”.
Metody rządzących budzą skojarzenia z najczarniejszymi chwilami ludzkości, gdy to władza wysyłała sygnał, kto jest człowiekiem, a kto nie zasługuje na to miano. Fatalne skojarzenia budzi też zapał, z jakim telewizja niegdyś publiczna, ochoczo podjęła się propagowania propagandowego przekazu, prezentując przedstawione przez przedstawicieli rządu zdjęcia 24 godziny na dobę, powielając przekaz władzy. Dodatkowo szczując migrantów przypominaniem rozmaitych negatywnych historii z innych państw Europy.
Obowiązkiem państwa jest zapewnienie obywatelom bezpieczeństwa i ochrona granic. Wschodnia granica jest granicą nie tylko Rzeczypospolitej, ale też Unii Europejskiej, dlatego jej szczelność jest kluczowa. Głównym przeciwnikiem jest jednak reżim Łukaszenki, który używa migrantów jako narzędzia presji na Unię Europejską, a zarazem zarabia na przemycie ludzi. Z tym zjawiskiem trzeba walczyć, podobnie jak z przestępcami obiecującymi za pieniądze przeprowadzić zdesperowanych Irakijczyków, Afgańczyków, Jemeńczyków i wielu innych do lepszego świata w Unii Europejskiej.