Wszystko spadło na naszego sąsiada i sojusznika naraz. Kryzys imigracyjny połączony z narastającym konfliktem z sąsiednią Białorusią. Gwałtowne protesty przeciwników ograniczeń dla niezaszczepionych na covid. Do tego walka partyjna i ryzyko rozpalenia konfliktów narodowościowych. Oraz ostry spór dyplomatyczny z Chinami o tajwańskie przedstawicielstwo w Wilnie.
Destabilizacja krajów Zachodu to ulubiona zabawa Kremla, w którą chętnie angażuje się jego podopieczny Aleksander Łukaszenko. Jak zapowiedział, mści się na Litwie za wspieranie białoruskiej opozycji, danie gościny jej liderce Swiatłanie Cichanouskiej i zaangażowanie w sankcje nakładane na jego reżim. Mówił, że otworzy granicę dla imigrantów. I otworzył, nawet dowiózł do niej setki przybyszów z odległych regionów świata. Obiecał jeszcze dowieźć przemytników narkotyków, ale to pewnie zostawia sobie na później.
Protesty antyszczepionkowców też mogą mieć zewnętrznych współorganizatorów, a na pewno są z radością w niektórych stolicach przyjmowane.
Rząd, istniejący ledwie dziewięć miesięcy, już wcześniej miał kłopot z realizacją swoich zapowiedzi. Mimo że tworzony przede wszystkim przez partię konserwatywną, chciał iść drogą obyczajowo-liberalną, by uzyskać sympatię głównego nurtu starego Zachodu. To się nie udało. Wywołało masowe demonstracje i rozpaliło scenę polityczną. Błędy w czasie kryzysu imigracyjnego spowodowały zaś konflikt z podwileńskimi Polakami, niekiedy postrzeganymi jako sympatycy polityki wschodnich sąsiadów. Wśród nich, bez lokalnej konsultacji, próbowano umieścić część niechcianych imigrantów. Co mogło wyglądać jak karanie za Łukaszenkę skutkami jego działań. Oliwy do ognia pomysłami dogadywania się z białoruskim dyktatorem dolał lider polskiej partii AWPL, którego podejście do geopolityki już wcześniej rozjechało się z interesami Wilna oraz Warszawy.
Otwarcie tylu frontów jednocześnie byłoby trudne i dla większego kraju leżącego w spokojniejszym miejscu Europy. A Litwa leży w niespokojnym. Dla niej bezpieczeństwo to sprawa święta, fundamentalna. Bezpieczeństwo Litwy zaś to także nasza sprawa. Dzielimy zagrożenia. Jak mawiał wieloletni szef litewskiej dyplomacji Linas Linkevičius – płyniemy tą samą łódką. Łódką trzęsie. Jest niestabilna. Wschodnia flanka Zachodu przeżywa ciężki okres.