Już porno czy tylko erotyka
Chodzi o obowiązek udostępnienia usługi ograniczenia dostępu do treści pornograficznych. Brak jego wykonania wiąże się z możliwością przeprowadzenia kontroli i nałożenia przez organ administracji kary na przedsiębiorcę oraz na osobę zarządzającą przedsiębiorstwem. Jednocześnie projekt nie określa zakresu znaczeniowego pojęcia „treści pornograficzne". Rzecznik stwierdził, że próba zdefiniowania tego pojęcia znajduje się w uzasadnieniu projektu, natomiast w samej ustawie nie ma takiej definicji.
- Organ administracji będzie musiał ustalić zakres znaczenia pojęcia „treści pornograficzne" w toku kontroli i ewentualnego nałożenia kary. Przepisy określające obowiązki dla przedsiębiorców powinny być formułowane w sposób precyzyjny i jasny. Przedsiębiorca nie może prowadzić działalności w niepewności, czy ustalony przez niego zakres znaczeniowy tego pojęcia będzie zbieżny z przyjętym w toku kontroli jego rozumieniem przez organ administracji. Tym samym projektowana ustawa - w zakresie, w jakim przerzuca na przedsiębiorcę ustalanie zakresu znaczeniowego pojęcia „treści pornograficzne" - nie spełnia wymogów wynikających z zasady określoności przepisów prawa - napisał RPO.
To nie wszystko. Brak definicji "treści pornograficznych" wiążą się z brakiem określenia środków, które mają stosować przedsiębiorcy w celu dostępu do treści pornograficznych. Projektodawca wskazuje jedynie, że środki te mają być “odpowiednie".
- Ponieważ usługa ma być nieodpłatna, projektowana regulacja w pewnym sensie może powodować faworyzowanie dużych dostawców Internetu, posiadających zaplecze organizacyjne i techniczne, a także prawne, niezbędne dla realizacji obowiązków. Mniejsi przedsiębiorcy mogą nie mieć wystarczających środków niezbędnych do tego - uważa Rzecznik.
Decydować ma minister
Jego zdaniem, brak podstawowych elementów niezbędnych dla określenia zakresu obowiązków rodzi również ryzyko rozbieżności w zakresie praktyki usługi ograniczenia dostępu do treści pornograficznych, a tym samym co do efektywności samej ustawy.
- Ocena, czy praktyka danego przedsiębiorcy spełnia wymagania, jest pozostawiona do decyzji ministra. Ma on szeroki zakres uznaniowości w zakresie kontroli i nakładania kar na przedsiębiorców. Dodatkowy wpływ na to ma brak określenia podstawowych elementów nakładanych obowiązków - zauważa Marcin Wiącek.