Jednak importerzy i dystrybutorzy wina, detaliści oraz właściciele barów, z którymi rozmawiał Reuters, twierdzą, że zapłacą wysoką cenę. Mary Taylor, właścicielka europejskiego importera wina Mary Taylor Wine, powiedziała agencji Reuters, że oczekuje na transport 16 kontenerów wina — ilość, która wyzerowałaby jej „cały majątek netto”, gdyby zastosowano 200-procentowe cła. „Jeśli będę musiała zapłacić... to koniec” — powiedziała, dodając, że chce sprawdzić, czy może anulować niektóre dostawy. Napisała także do osób bliskich prezydentowi, aby wyrazić sprzeciw wobec ceł.
Wysokie cła na wino zniszczą amerykańskie firmy
Zgodnie z prawem USA producenci alkoholu nie mogą sprzedawać bezpośrednio konsumentom, barom ani restauracjom. Zamiast tego muszą sprzedawać pośrednikom – importerom lub dystrybutorom, którzy następnie dostarczają produkty do barów i restauracji. Oznacza to, że europejskie wina są importowane przez około 4000 małych amerykańskich importerów i dystrybutorów – wyjaśnia Ben Aneff, prezes U.S. Wine Trade Alliance, który sprzeciwia się wysokim cłom na wino.
Czytaj więcej
Prezydent USA Donald Trump zapowiedział 13 marca, że nałoży 200 proc. cła na wszystkie wina i inne produkty alkoholowe pochodzące z krajów UE, jeśli Bruksela nie zniesie cła na whisky – informuje Reuters.
To właśnie te amerykańskie firmy muszą płacić podatki — powiedział Aneff, będący również partnerem zarządzającym Tribeca Wine Merchants, sklepu z winami w Nowym Jorku. Dodał, że amerykańscy detaliści i restauracje także poniosłyby straty, gdyby dostawcy podnieśli ceny, aby pokryć koszty. „200-procentowe cło na importowane wino... zniszczyłoby amerykańskie firmy” — powiedział, dodając, że wiele tysięcy prawdopodobnie zostałoby zmuszonych do zamknięcia działalności. „Wyrządziłoby to znacznie większe szkody gospodarcze tutaj w USA niż w Europie” — dodał.
Cała mają pomóc amerykańskim producentom wina
Gab Bowler, prezes nowojorskiego importera i dystrybutora wina Bowler Wine, powiedział Reuterowi, że europejskie wina stanowią 70 proc. sprzedaży jego firmy. Już teraz rozważał podniesienie cen, ale obawia się spadku wolumenu sprzedaży. „Jaki konsument chce zapłacić 45 dolarów za butelkę wina, która tydzień temu kosztowała 15 dolarów?” — powiedział. „Gdyby to potrwało długo, musielibyśmy zwolnić połowę naszych pracowników i pożyczyć sporo pieniędzy z banku, co wpędziłoby nas w duże długi” — dodał.