Ale czy wydatki krajowe wystarczą, by obronić się przed skutkami spowolnienia w strefie euro?
Przygotujmy podstawowe składniki: niedawne zakończenie przez Europejski Bank Centralny programu stymulującego, zwanego luzowaniem ilościowym, utrzymywanie historycznie niskich stóp procentowych w strefie euro, które ograniczają możliwości prowadzenia efektywnej polityki monetarnej, oraz polityczną niechęć do wykorzystania polityki fiskalnej (jak podatki i wydatki) jako sposobu na łagodzenie cyklicznych spadków koniunktury.
Czytaj także: Niemcy w recesji? Kiedy Europa powinna zacząć się bać
Dodajmy szczyptę skutków amerykańsko-chińskiego sporu handlowego, gospodarczych konsekwencji Brexitu oraz kroplę włoskiego kryzysu. Wymieszajmy dokładnie wszystkie składniki i doprawmy prawdopodobną recesją w Niemczech, zanim zwieńczymy to danie niepokojącym, egzystencjalnym pytaniem, jak UE odpowie na te różne kryzysy i jaka Unia się z nich wyłoni. Piec w wysokiej temperaturze, unikając wzmocnienia skrajnej prawicy w Europie. Podawać na sałatce społecznego niezadowolenia.
Wall Street wyczuwa krach
Rynki, podobnie jak my, próbują strawić to wspaniałe danie. W zeszłym tygodniu, po raz pierwszy od 2007 roku nastąpiło odwrócenie amerykańskiej krzywej rentowności, uważanej za miernik nastrojów na Wall Street. Gdy krótkoterminowe obligacje skarbowe są oprocentowane wyżej niż długoterminowe, można być pewnym, że inwestorzy uważają, iż zanosi się na krach gospodarczy i banki centralne będą musiały obniżyć stopy procentowe oraz utrzymywać je na tym poziomie przez dłuższy czas. Wielu spodziewa się recesji w USA już na początku przyszłego roku.