Te czarne wizje dla polskich finansów narysowano przy założeniu, że państwo z jednej strony reaguje na potrzeby starzejącego się społeczeństwa, z drugiej zaś strony nie dokonuje żadnych zmian w innych obszarach swoich polityk. To znaczy rosną wydatki na emerytury, na opiekę, zdrowie i edukację osób starszych, a także wydatki związane z ubóstwem emerytalnym.
Jak zaznacza OECD w swoim raporcie, tzw. stopa zastąpienia, czyli to, ile procent ostatnich zarobków wynosić będzie emerytura, ma być w Polsce jedną z najniższych wśród krajów OECD. To ok. 35 proc., podczas gdy średnia przekraczać może 60 proc. A fakt, że politycy zwykle nie pozostają obojętni na „głodowe” świadczenia osób starszych, potwierdza choćby polityka rządu PiS, czyli 13. i 14. emerytura czy korzystniejszy, niż wynikałoby to z przepisów sposób waloryzacji świadczeń.
Różne scenariusze
W opisywanym scenariuszu zakłada się również, że państwo nie ogranicza żadnych innych swoich wydatków (np. na obronność czy bezpieczeństwo publiczne) i nie dokonuje żadnych zmian po stronie dochodowej, co powoduje znaczące ubytki we wpływach z podatków i składek.
OECD przedstawia też inne możliwe ścieżki na przyszłość. Przykładowo, gdyby państwo postarało się zrekompensować koszty starzenia się społeczeństwa, np. zwiększając podatki i składki, zadłużenie mogłoby pozostać mniej więcej na podobnym poziomie jak obecnie.
W scenariuszu reform dług publiczny w relacji do PKB może się nawet obniżyć. OECD zaleca takie reformy jak wydłużenie wieku emerytalnego do 67 lat dla kobiet i mężczyzn, zwiększenie aktywności zawodowej społeczeństwa czy deregulację i cyfryzację gospodarki, tak by przyspieszyć tempo wzrostu gospodarczego.