Katarzyna Kowalska: Możliwa jest fala upadłości

Najbardziej martwimy się o branżę budowlaną i firmy z nią powiązane – mówi Katarzyna Kowalska, wiceprezes KUKE.

Publikacja: 08.09.2022 21:28

Katarzyna Kowalska: Możliwa jest fala upadłości

Foto: Mariusz Szachowski, fototaxi.pl

Polskie firmy mają się dobrze czy coś im grozi?

Jeszcze nie jest źle, ale pojawiają się sygnały stopniowego pogarszania się sytuacji. Natomiast nie myślę, by wydarzyło się to jeszcze w tym roku. Obecnie obserwujemy znaczny, bo 100-proc., wzrost wartości windykowanych należności. Coraz częściej przedsiębiorcy mają problem z terminową realizacją płatności, dlatego nasi klienci zwracają się do nas z wnioskami o wyjaśnienie sytuacji i ponaglenie ich kontrahentów. Wartościowo w ciągu pierwszych ośmiu miesięcy tego roku zanotowaliśmy dwukrotny wzrost, a ilościowo mamy o połowię więcej takich wniosków o interwencję. Oceniamy, że mniej więcej w ciągu pół roku część tych niezapłaconych faktur przeobrazi się w wypłacone przez KUKE odszkodowania. Jednocześnie trzeba liczyć się z tym, a korelację taką obserwujemy od wielu lat, że pójdzie za tym fala upadłości firm w Polsce. Dynamiczny wzrost windykowanych spraw obserwujemy od czerwca, więc można przewidywać, że zacznie przybywać bankructw od początku przyszłego roku.

Jak wysoka będzie ta fala upadłości?

Trudno to dziś oszacować. Staramy się wszystkim uzmysławiać, żeby tych liczb dotyczących upadłości nie porównywać do ostatnich dwóch lat. Wtedy przedsiębiorstwa miały bardzo wysoką płynność zapewnioną m.in. z programów wsparcia i kolejnych tarcz antycovidowych, więc bardzo dobrze sobie radziły. Znacząco poprawiły zyski i rentowność. W efekcie mieliśmy mało upadłości, natomiast więcej pojawiło się restrukturyzacji, co wynikało m.in. ze zmian w prawie i wprowadzenia nowych form postępowań na czas pandemii, które pozwalały łatwiej chronić się przed wierzycielami i dawały więcej czasu na naprawę finansów przedsiębiorstwa. W efekcie, nie tylko w Polsce, bankructw było rekordowo mało. Trzeba się więc liczyć z tym, że w przyszłym roku wzrosty liczby upadłości w ujęciu rok do roku będą przyjmowały duże wartości. Ale to nie oznacza zatrważającej sytuacji w sektorze firm, a jedynie powrót do „normalności” sprzed pandemii. Bliżej końca tego roku łatwiej będzie nam oszacować, czy ta fala będzie rzeczywiście wielka i niebezpieczna dla gospodarki i zatrudnionych, czy tylko większa niż w ostatnich dwóch latach.

W Polsce jest lepiej niż w krajach ościennych?

W pandemii Polska poradziła sobie świetnie. Częściej obserwowaliśmy problemy z płatnościami na innych rynkach Unii Europejskiej. Teraz bacznie obserwujemy naszych największych partnerów handlowych, jak Wielką Brytanię czy Niemcy, bo tam nie dzieje się dobrze. Na Wyspach mamy najwyższy poziom zagrożonych upadłością firm od dziesięciu lat. Dane makroekonomiczne z rynku niemieckiego również nie napawają optymizmem, co wynika w dużej mierze z obaw przedsiębiorców przed wpływem cen energii na ich biznesy.

Akurat Niemcy to nasz najważniejszy partner handlowy, a Wielka Brytania jest czwartym rynkiem eksportowym.

Dlatego ich gospodarcze problemy mogą spotęgować nasze.

Którym branżom jest najtrudniej?

Martwimy się o budowlankę i te segmenty rynku, które są z nią powiązane. To np. branża wykończeniowa. Nasi klienci mówią, że już dzisiaj notują spadek zamówień o 40 proc.

Wiąże się to z sytuacją na rynku kredytów?

Oczywiście. Te firmy miały bardzo dobry I kwartał, nawet lepszy, niż oczekiwały. Na szczęście obecna dekoniunktura nie powinna się jeszcze drastycznie odbić na tegorocznych wynikach. Ale spadek zamówień w wykończeniówce wyraźnie koreluje ze wzrostami stóp procentowych. Wraz z podwyżkami stóp przez Radę Polityki Pieniężnej, które spowodowały zmniejszenie się popytu na kredyty hipoteczne, coraz bardziej spadały zamówienia na takie produkty, jak meble, armatura, płytki ceramiczne, wyposażenie domu.

Ale również trudno mają firmy budowlane działające w segmencie infrastruktury. Wzrost cen odbija się wyraźnie na wykonywanych kontraktach, a przecież wiele z nich funkcjonuje w oparciu o zamówienia publiczne, gdzie ograniczone są możliwości renegocjacji stawek. Do ogłaszanych przetargów startuje coraz mniej firm, bojąc się, że nie będą w stanie dokończyć inwestycji z takim poziomem cen, o których jest mowa na początku przetargu. Duży znak zapytania dotyczy tego, jaka będzie w ogóle skala prowadzonych zamówień publicznych. Wiele z nich jest ciągle odkładanych. Samorządy i inni zamawiający mają problem z oszacowaniem kosztów inwestycji przy tak dużym wzroście cen.

W KUKE próbujemy zachęcać firmy budowlane do ekspansji zagranicznej. Taka dywersyfikacja to dla nich możliwość utrzymania biznesu i rentowności w tym trudnym okresie.

Czy łatwo namówić firmy z tej branży do internacjonalizacji działalności?

Problem w tym, że wielu przedsiębiorców – pomimo oferowanych przez nas i inne instytucje wsparcia rozwiązań ograniczających ryzyko i zapewniających finansowanie – kurczowo trzyma się krajowego rynku, który znają najlepiej. Tymczasem, choć niepewność i osłabienie koniunktury dotyka praktycznie cały świat, to w wielu krajach prowadzone są liczne projekty infrastrukturalne, w których spory kawałek tortu można wykroić dla naszych producentów i wykonawców. Myślę tu m.in. o Afryce, gdzie panuje wręcz konkurencja wśród instytucji finansujących o udział w tych projektach. Możemy dostarczać wyposażenie np. szpitali, tak jak stało się to w Wybrzeżu Kości Słoniowej, gdzie kilkanaście polskich firm bierze udział w odnawianiu i budowie 62 oddziałów położniczych. Na kontynencie potrzeby są ogromne, a my mamy informacje i możliwości, by pomóc naszym przedsiębiorcom zdobyć pierwsze kontrakty i zacząć wyrabiać sobie markę na lokalnych rynkach.

—notował Grzegorz Balawender

Polskie firmy mają się dobrze czy coś im grozi?

Jeszcze nie jest źle, ale pojawiają się sygnały stopniowego pogarszania się sytuacji. Natomiast nie myślę, by wydarzyło się to jeszcze w tym roku. Obecnie obserwujemy znaczny, bo 100-proc., wzrost wartości windykowanych należności. Coraz częściej przedsiębiorcy mają problem z terminową realizacją płatności, dlatego nasi klienci zwracają się do nas z wnioskami o wyjaśnienie sytuacji i ponaglenie ich kontrahentów. Wartościowo w ciągu pierwszych ośmiu miesięcy tego roku zanotowaliśmy dwukrotny wzrost, a ilościowo mamy o połowię więcej takich wniosków o interwencję. Oceniamy, że mniej więcej w ciągu pół roku część tych niezapłaconych faktur przeobrazi się w wypłacone przez KUKE odszkodowania. Jednocześnie trzeba liczyć się z tym, a korelację taką obserwujemy od wielu lat, że pójdzie za tym fala upadłości firm w Polsce. Dynamiczny wzrost windykowanych spraw obserwujemy od czerwca, więc można przewidywać, że zacznie przybywać bankructw od początku przyszłego roku.

Pozostało 82% artykułu
Gospodarka
Rosjanie rezygnują z obchodów Nowego Roku. Pieniądze pójdą na front
Gospodarka
Indeks wiarygodności ekonomicznej Polski. Jest źle, ale inni mają gorzej
Gospodarka
Margrethe Vestager, wiceprzewodnicząca KE: UE nie potrzebuje nowej polityki konkurencji
Gospodarka
Gospodarka Rosji jedzie na oparach. To oficjalne stanowisko Banku Rosji
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Gospodarka
Tusk podjął decyzję. Prezes GUS odwołany ze stanowiska