Kalaallit Nunaat buduje socjalizm. Grenlandia oczami Polaków

Sylwia i Tomasz Moczadłowscy przez ponad dwa lata z bliska obserwowali gospodarkę największej wyspy świata – Grenlandii. Przekonali się, że najbardziej przypomina socjalizm.

Aktualizacja: 08.01.2025 19:14 Publikacja: 09.05.2008 00:46

Sylwia i Tomasz Moczadłowscy przez ponad dwa lata z bliska obserwowali gospodarkę największej wyspy

Sylwia i Tomasz Moczadłowscy przez ponad dwa lata z bliska obserwowali gospodarkę największej wyspy świata – Grenlandii

Foto: Archiwum

W kwietniu kanadyjska kompania Quadra Mining Ltd. ogłosiła, że chce na Grenlandii (autonomiczne terytorium zależne Danii zwane też Kalallit Nunaat) wydobywać molibden, minerał nadający twardość stali, stosowany również w lotnictwie i przemyśle nuklearnym. Od czterech lat międzynarodowa firma Crew Gold Corp eksploatuje na wyspie kopalnię złota. Wydobyta ruda jest statkami transportowana do przerobu do Hiszpanii. Produkcja prognozowana jest na 100 – 150 tys. uncji przez cztery lata działalności. Przedsiębiorstwo ma 30-letnią koncesję na eksploatację w Nalunaq.

Złota szuka też firma Nuna-Minerals AS, która jest w 76 proc. własnością rządu Grenlandii. Odkryła ona wiele stref mineralizacji złota 40 km na wschód od stolicy Nuuk. Na wyspie wydano dotąd ponad pół setki licencji na poszukiwania i wydobycie minerałów oraz ropy.

Czytaj więcej

Dlaczego Trumpowi tak zależy na Grenlandii? Co takiego ma największa wyspa świata?

Wobec nieuchronnie zbliżającego się światowego kryzysu energetycznego nie bez znaczenia są odkrycia profesora Gotfrieda Petersena z Uniwersytetu w Kopenhadze. Na północnej Grenlandii znalazł on liczne dowody istnienia tropikalnego morza szelfowego we wczesnym trzeciorzędzie. Są tam złoża węgla i ropy naftowej. – Wyspa ma bogactwa naturalne, więc Dania dalej będzie dotować grenlandzki socjalizm – uważa Tomasz Moczadłowski, który do jesieni 2007 r. pracował i mieszkał wraz z żoną Sylwią na Grenlandii.

Co roku Dania wydaje ponad 3 mld koron (ok. 1,5 mld zł) na subsydiowanie swojej byłej kolonii liczącej 57 tys. ludzi

Co roku Dania wydaje ponad 3 mld koron (ok. 1,5 mld zł) na subsydiowanie swojej byłej kolonii liczącej 57 tysięcy ludzi. Autonomia Grenlandii w ramach duńskiego królestwa jest tak duża, że choć Dania jest członkiem Unii Europejskiej, to należąca do niej Grenlandia – nie. Tak zdecydowali mieszkańcy w referendum.

Ekonomia wyspy też nie przypomina wolnego rynku.

– W Grenlandii wszystkie największe firmy są własnością albo współwłasnością państwa, czyli rządu autonomii. Cała ziemia jest wspólna. Nie istnieje coś takiego jak własność gruntu – ziemi nie można kupić i jej posiadać i według naszej wiedzy taki stan panuje niezależnie od tego, czy grunt jest używany przez osobę prywatną, firmę czy państwo. Gospodarka jest silnie monopolistyczna. Na przykład za naszej bytności Royal Arctic Line miał monopol na transport morski towarów, a Nuuk Imeq na butelkowanie jakichkolwiek napojów – opowiadają Sylwia i Tomasz Moczadłowscy.

Przez ostatnie dwa lata mieszkali przy badawczej stacji radarowej w osadzie Kangerlussuaq. Stację założyła i prowadzi niedochodowa amerykańska organizacja Sondrestrom Research Facility International, a finansuje National Science Fundation. Tomasz Moczadłowski, młody inżynier elektronik, pracę w stacji zdobył „z ogłoszenia”. Przywiozła je z wyspy Sylwia – żona Tomka, z wykształcenia glacjolog, która odwiedziła Grenlandię przy okazji rocznego stypendium w Danii.

Nie istnieje coś takiego jak własność gruntu – ziemi nie można kupić i jej posiadać

W Kangerlussuaq jest jedyne na wyspie lotnisko międzynarodowe przyjmujące duże samoloty pasażerskie. Przed baraczkiem lotniska stoi drogowskaz. Pokazuje, że do bieguna północnego jest stąd trzy godziny 15 minut, do Nowego Jorku – cztery godziny, a do Moskwy pięć godzin i 20 minut.

Oczywiście samolotem, bo na największej wyspie świata (zmieszczą się tu dwie Francje i Wielka Brytania) dróg między miejscowościami nie ma. Czyni to poruszanie się nie tylko trudnym, ale i kosztownym.

Czytaj więcej

Grenlandia: Obiekt pożądania Trumpa, największa wyspa świata

Rejs statkiem do leżącego ponad 700 km na północ Ilulissat kosztuje 3000 koron (ok. 1500 zł). Tyle samo zapłacimy za czterogodzinny lot z Kopenhagi do Kangarlussuaq państwowymi liniami Air Greenland. Mimo wysokich cen ani statki, ani samoloty nie świecą pustkami. Gros pasażerów stanowią skośnoocy Inuici. Niewielu z nich zdaje sobie jednak sprawę, jak mocno uzależniona od matki-Danii jest ich Kalaallit Nunaat.

– Wielu korzysta z przelotów i statków za państwowe pieniądze. Na przykład nauczyciele mogą raz na dwa lata bezpłatnie polecieć do Europy. Firmy zapewniają pracownikom pewną liczbę darmowych przelotów rocznie, wraz z koniecznymi nieraz po drodze noclegami – tłumaczy Tomasz Moczadłowski.

Potwierdzają to dane statystyczne. W 2006 r najwięcej nocy w grenlandzkich hotelach spędzili... Grenlandczycy (104 tys.), Duńczycy (101 tys.), a potem daleko za nimi turyści z USA (9,5 tys.) i Japonii (8,5 tys.).

Na wyspie nie ma dróg, ale jest zarejestrowanych ponad 5000 aut

Kolejny paradoks to motoryzacja. Na wyspie nie ma dróg, ale jest zarejestrowanych ponad 5000 aut. Potężne jeepy, mercedesy, volkswageny, toyoty nieustannie krążą uliczkami osad i miasteczek.

– W stolicy, 15-tysięcznym Nuuk, większość aut to samochody firmowe, z których do woli korzystają pracownicy. Podobnie jest w innych miejscowościach – opowiada Tomasz Moczadłowski.

Oficjalne grenlandzkie statystyki pokazują, że bilans handlowy autonomii jest zdecydowanie ujemny (1,2 mld koron), bowiem gospodarka bazuje na imporcie wszystkiego: od żywności po maszyny i ropę (w 97 proc. z Unii Europejskiej, głównie z Danii i Szwecji). Eksport to w 87 proc. ryby i krewetki. Wszystkie kupują Dania (93 proc.) i Hiszpania (6 proc.).

Czytaj więcej

Duńska strategia dla Arktyki

Zarówno w liczącym 5000 ludzi Ilulissat, jak i 1400 mieszkańców Qasigiannguit nad Zatoką Disco, można dostać nie tylko wszystkie europejskie produkty, ale także melony, ananasy, papaje czy awokado. Import kosztuje rocznie wyspę ponad 3,5 mld koron, w tym żywność i dobra konsumpcyjne – 1,2 mld. Własne są krewetki, ryby i baranina. Nie znaczy to, że to, co własne, jest tańsze.

– Mięso hodowanych na południu wyspy owiec jest dużo droższe od duńskiej wieprzowiny i wołowiny – potwierdzają Tomasz i Sylwia.

Ich zdaniem wynika to z wysokich kosztów hodowli na Grenlandii. – Patrząc na grenlandzkie farmy owcze, trudno uwierzyć, że można się z nich utrzymać. Uprawy traw na zimową paszę są bardzo małe (do kilku hektarów). Z Danii trzeba więc sprowadzać siano i suchą karmę. Owce są puszczane na całe lato samopas, czyli nie wykorzystuje się mleka, a wełnę dopiero na koniec sezonu – wyliczają Moczadłowscy.

Ubiegłoroczny PKB to ponad 10,2 mld koron. Inflacja jest niewielka – 2,3 proc. Za to bezrobocie wynosi 7,3 proc. i, co ciekawe, bardziej dotyka mężczyzn. Mogłoby być niższe, a wyniki gospodarcze lepsze, gdyby nie specyficzna mentalność rdzennych Grenlandczyków stanowiących 88 proc. mieszkańców wyspy.

– Trudno ich przekonać do nowości. Dopiero gdy zobaczą, że nowe przynosi pożytek sąsiadowi, zaczynają się tym interesować. Wolą trzymać się tradycyjnego życia – latem łowią ryby, zimą polują na foki, morsy i niedźwiedzie z psimi zaprzęgami – tłumaczy mi Duńczyk Jon kierujący Disco Bay Hotel, jedynym w Qasigiannguit.

Zdaniem Jona Eskimosi nie są zainteresowani rozwojem turystyki, niechętnie wynajmują w swoich domach pokoje turystom, a władze lokalne nie potrafią – czy nie widzą takiej potrzeby – wyposażyć miejscowego pola namiotowego w toalety i kuchnię.

W minionym roku wyspę odwiedziło ponad 34 tys. turystów, i to turystyka, a nie przetwórstwo rybne czy hodowla owiec, wydaje się przyszłością Grenlandii. Pod warunkiem, że ktoś w nią zainwestuje. Na razie trudno spotkać tu młodych obieżyświatów z plecakami. Dla nich Grenlandia jest za droga. Najtańsze łóżko w schronisku kosztuje 100 zł (w sali wieloosobowej).

Na ulicach nie widać biedy, ludzie mają nie tylko kolorowe domki, ale i skutery śnieżne, szybkie łodzie i psie zaprzęgi. Średni roczny dochód na mieszkańca sięga ok. 360 tys. koron (180 tys. zł), przy czym 25 proc. ma dochody ok. 800 tys. koron.

O dobrych zarobkach świadczy ilość wypijanego alkoholu, który na wyspie jest bardzo drogi (statystyczny Grenlandczyk wypija 11,4 l alkoholu rocznie).

– Wieczorami w barach leją się olbrzymie ilości piwa – na alkohol idzie duża część dochodów wielu rodzin – opowiada Tomasz Moczadłowski. Chociaż był zatrudniony w amerykańskiej firmie, podatki w wysokości 42 proc. płacił grenlandzkiej skarbówce.

– Rozliczałem się z urzędem tak samo jak prowadzący swoją działalność np. inuicki łowca fok – przyznaje.

Rozdęty socjal dotyczy nawet grenlandzkiego więziennictwa. – System więzienny bardziej przypomina pomoc socjalną niż system karny. Skazani są osadzani w półotwartych domach, w których muszą stawiać się jedynie na noc. W ciągu dnia mogą normalnie pracować za pensje, a w znalezieniu pracy pomagają im urzędy gmin – mówi Sylwia Moczadłowska. W opinii młodych Polaków nie ma realnych szans na ekonomiczną niezależność Grenlandii.

– Mamy u siebie dużo złota, są diamenty, a ostatnio odkryto ropę, możemy więc sprzedawać koncesje i powalczyć o niepodległość – deklaruje Lars pracujący w porcie w Iilulis.

W kwietniu kanadyjska kompania Quadra Mining Ltd. ogłosiła, że chce na Grenlandii (autonomiczne terytorium zależne Danii zwane też Kalallit Nunaat) wydobywać molibden, minerał nadający twardość stali, stosowany również w lotnictwie i przemyśle nuklearnym. Od czterech lat międzynarodowa firma Crew Gold Corp eksploatuje na wyspie kopalnię złota. Wydobyta ruda jest statkami transportowana do przerobu do Hiszpanii. Produkcja prognozowana jest na 100 – 150 tys. uncji przez cztery lata działalności. Przedsiębiorstwo ma 30-letnią koncesję na eksploatację w Nalunaq.

Pozostało jeszcze 95% artykułu
Gospodarka
Amerykanie podsumowali swoją pomoc dla Ukrainy. W czwartek pożegnalny pakiet?
Gospodarka
Chiny nie chcą floty cieni Putina. Dołączają do zachodnich sankcji
Gospodarka
Indonezja przystąpiła do BRICS. A chętnych jest więcej
Gospodarka
Lekki spadek cen żywności na świecie w 2024 r. W grudniu wreszcie staniało masło
Materiał Promocyjny
Technologia na straży bezpieczeństwa
Gospodarka
Europejskie środki na obronność wciąż tylko w deklaracjach