Za nami kolejny weekend pełen istotnych z punktu widzenia inwestorów zdarzeń. Przejęcie Credit Suisse przez UBS nie uspokoiło nastrojów na tyle, by zapewnić spokojny poranek. Rynki w Azji do końca sesji świeciły na czerwono, a Hang Seng chwilami tracił nawet ponad 3 proc. Początek dnia w Europie także przebiegał pod dyktando podaży. Krajowe indeksy na tle pozostałych dodatkowo raziły słabością w związku z dużym udziałem banków. W pierwszej godzinie handlu indeks dużych spółek tracił grubo ponad 2 proc., a WIG-banki zniżkował o ponad 4 proc. Wydawało się, że niedźwiedzie mają pełną kontrolę nad sytuacją. "Początek nowego tygodnia na rynkach przyniósł sporą zmienność. Inwestorzy reagowali na weekendowe informacje dot. przejęcia Credit Suisse przez UBS ze wsparciem płynnościowym ze strony SNB. Początkowo, w trakcie handlu w Azji, reakcja inwestorów była raczej sceptyczna - komentował Konrad Ryczko, analityk DM BOŚ. WIG20 jednak stopniowo zaczął odrabiać straty. Indeks blue chips dość szybko wzniósł się w okolice 1660 pkt, zbliżając się do poziomu otwarcia sesji. Uspokojenie nastrojów widoczne było szczególnie na głównych giełdach Starego Kontynentu. Gdy WIG20 tracił jeszcze ponad 1 proc., niemiecki DAX i francuski CAC40 już świeciły na zielono. Druga połowa poniedziałkowej sesji przyniosła kontynuację zwyżek, a na kilkadziesiąt minut przed końcowym gongiem WIG20 wyszedł nad kreskę. Ostatecznie indeks dużych spółek finiszował ze zwyżką 0,5 proc. przy podobnym wyniku indeksu WIG-banki. "Wsparciem w poprawie nastrojów prawdopodobnie były doniesienia o przejęciu banku Credit Suisse przez innych szwajcarski bank UBS przy pomocy tamtejszego banku centralnego. To kolejny podmiot, którego kłopoty wywołały niepokój, choć akurat w tym wypadku nie było to aż takim zaskoczeniem. Niemniej sektor bankowy miał się przez pewien czas gorzej. Na rynkach pojawiło się odbicie" - komentowali analitycy BM mBanku.