Zwolennicy wyjścia Wielkiej Brytanii z UE są w ofensywie, ostatnie sondaże dają im przewagę. Choć do referendum pozostało już tylko osiem dni, na europejskich giełdach od kilku dni trwa wyprzedaż. Na wartości traci też funt, a wraz z nim polski złoty. We wtorek wieczorem kurs franka otarł się o 4,11 zł, a szwajcarska waluta była najdroższa od stycznia. Pieniądze uciekają tam, gdzie jest bezpiecznie – do dolara, jena i franka. Zyskują też obligacje niemieckiego rządu, których rentowność jest już ujemna. Inwestorzy gotowi są więc kupować bundy, choć mogą na nich stracić. – Kupując niemieckie obligacje, zabezpieczają się przed nieznanym – wskazuje Jussi Hiljanen, strateg z banku SEB.

Niepokój na rynku próbuje ograniczyć Bank Anglii. We wtorek przeznaczył 2,5 mld funtów dla banków, by pomóc im na wypadek ewentualnej przedbrexitowej paniki na rynkach.

Rynków nie uspokaja kampania przeciwników Brexitu, w tym największych brytyjskich związków zawodowych, które podpisały wspólny list w tej sprawie. „Wyjście z Unii byłoby po prostu tragedią dla ludzi pracujących. Tylko w sektorze publicznym stracilibyśmy 525 tys. miejsc pracy" – napisali związkowcy. We wtorek zyskali oni poważnego przeciwnika – najpoczytniejsza brytyjska gazeta, tabloid „The Sun", poparła oficjalnie Brexit. „Jeśli zostaniemy w UE, w ciągu kilku lat Wielka Brytania zostanie przytłoczona szybko rozszerzającym się, zdominowanym przez Niemcy państwem federalnym" – napisała redakcja „The Sun". Tabloid ten codziennie sprzedaje 1,8 mln egzemplarzy.

W Brukseli o przygotowaniach do ewentualnego Brexitu oficjalnie się nie mówi. Nieoficjalnie wiadomo, że odbywają się narady na różnym szczeblu. Dyplomaci wskazują na możliwość zwołania nadzwyczajnego spotkania Eurogrupy (ministrów finansów strefy euro) nazajutrz po referendum, czyli w piątek, 24 czerwca. W weekend mogłoby dojść do nadzwyczajnego spotkania Komisji Europejskiej, a może nawet i spotkania przywódców UE, gdyby sytuacja okazała się bardzo napięta. Choć to plan awaryjny, może się okazać uzasadniony ze względu na planowane w niedzielę, 26 czerwca, wybory w Hiszpanii. Szczyt byłby wówczas miejscem na polityczne deklaracje, a nie na negocjacje.

Unijny traktat przewiduje możliwość wyjścia z UE i daje na to dwa lata. To jednak nie jest czas na negocjowanie przyszłych stosunków, ale wyłącznie na przeprowadzenie rozwodu: zasad rozstania się i podziału majątku. Dopiero po dwóch latach, jeżeli sprawa rozwodowa nie potrwa dłużej, obie strony zasiądą do negocjowania nowego modelu wzajemnych relacji.