– Jest dużo głosów za umożliwieniem instytucji publicznej wzięcia udziału w systemie wypłat. I tak będzie, aczkolwiek najważniejsze dla nas jest to, by na takich samych zasadach konkurowała ona z podmiotami prywatnymi – zapewnia Agnieszka Chłoń-Domińczak, wiceminister pracy.
Nie ujawnia, czy powstaną nowe instytucje czy – jak proponują np. Izba Gospodarcza Towarzystw Emerytalnych i Polska Izba Ubezpieczeń – ze względu na brak czasu i niższe koszty powinny zająć się tym już istniejące zakłady ubezpieczeń na życie. – Są ważkie argumenty, które rozważamy. Zależy nam na tym by było to rozwiązanie bezpieczne dla klientów i równocześnie niezbyt kosztowne dla instytucji tworzących – mówi Agnieszka Chłoń-Domińczak.
Wiadomo, że resort finansów jest za firmami ubezpieczeniowymi. A te są najbardziej predysponowane ze wszystkich instytucji finansowych do wypłat emerytur. Choćby dlatego, że zatrudniają aktuariuszy, którzy zajmują się szacowaniem ryzyka i cen ubezpieczeń. W tym także na podstawie tablic dalszego trwania życia, które będą używane do wyliczania emerytur. Jeśli zapadnie decyzja, że to prywatni ubezpieczyciele zajmą się wypłatą emerytur, taką instytucję będzie musiał utworzyć też zapewne Skarb Państwa.
Uczestnictwo w systemie wypłat wstępnie deklarowały już: CU, ING NN, PZU Życie, Generali, Amplico Life, Allianz, Axa, FinLife oraz Warta i Nordea. Większość z nich ma już fundusz emerytalny. – Trudno być dużym graczem w okresie akumulacji pieniędzy na emeryturę i nie być nim w czasie wypłaty świadczeń. To będzie zatem strategiczna decyzja dla grup kapitałowych. Ale zyski z tej działalności pojawiają się po pięciu – dziesięciu latach – mówi Jarosław Jamka z zarządu ING Nationale-Nederlanden.
Eksperci zgodnie przyznają, że wypłata świadczeń z II filara to biznes, który mógłby zacząć być rentowny w dużo dłuższej perspektywie, niż jest to przyjęte dla tradycyjnego biznesu ubezpieczeniowego. Przyjmuje się, że dla towarzystwa ubezpieczeń na życie jest to od pięciu do siedmiu lat. Wynika to głównie z tego, że w początkowym okresie pieniądze klientów, którymi będą dysponować zakłady emerytalne, będą niewielkie. Na emeryturę będą przechodzić tylko kobiety, które dość krótko oszczędzały. Według nadzoru środki, które otrzymają zakłady z kont klientów OFE, w 2009 r. wyniosą prawie 42 mln zł. Da to im roczny przychód z opłaty od wypłat świadczeń na poziomie 76,4 tys. zł. Dziś najwięksi ubezpieczyciele zbierają rocznie nawet po kilka miliardów złotych składek z ubezpieczeń. Jednak już w 2040 r. przychody z opłat wzrosną do 2,3 mld zł, a w roku 2080 r. do 14,3 mld zł. Do tego trzeba jeszcze dodać opłatę za zarządzanie aktywami, której znaczenie wraz ze wzrostem aktywów będzie się zwiększać.