Rano euro kosztowało 55,01 rubla a dolar 43,43 rubla. Koszyk dwóch walut (0,55 dolara i 0,45 euro) zbliża się już do 50 rubli (dziś 48,5 rubla). Bank centralny znów musiał poszerzyć korytarz dopuszczalnych zmian kursu, tym razem aż o 40 kopiejek, podała agencja Prime.
- Ciśnienie na rubel pozostaje mocne. Rosyjski pieniądz tanieje, całkowicie ignorując całe okazywane mu wsparcie. Wczoraj Bank Rosji siedem razy (!) przesuwał granice korytarza kursowego i sprzedał 2,8 mld dol. Łączna wielkość interwencji walutowych banku centralnego w tym miesiącu przewyższa już poziom z marca - zauważa Maksim Korowin, analityk VTB Kapital.
Andriej Wiernikow z Zurich Capital Menegment przypomina, że jutro jest posiedzenie Banku Rosji, gdzie powinny zostać podjęte bardziej zdecydowane działania.
- Może będzie to podniesienie stóp procentowych, może rezygnacja z koszyka dwóch walut. Na razie istnienie korytarza kursowego to zaproszenie dla spekulantów do gry na dalsze osłabianie rubla. Nie można zajmować się ograbianiem narodu mając nadwyżkę w budżecie - trzeba stabilizować kurs - dodaje analityk.
Rosjanie coraz bardziej obawiają się, że sytuacja zmierza do tego co było w największym dotąd kryzysie 1998 r., gdy oprocentowanie państwowych obligacji skoczyło do 50 proc. (w walutach) i 200 proc. (w rublach) a i tak nikt nie chciał ich kupować, z obawy przed niewypłacalnością budżetu. Obawy się potwierdziły i doszło do dewaluacji rubla. Teraz eksperci uspokajają, że wtedy cena ropy spadła do... 9 dol./baryłka, a teraz jest dziesięć razy droższa.