Nawet Donald Trump podziwia Javiera Mileia

Prezydent zaaplikował w pierwszym roku u władzy kurację odchudzającą, przy której blednie terapia szokowa Leszka Balcerowicza. Mimo to 56 proc. Argentyńczyków odnosi się do niego pozytywnie.

Publikacja: 17.12.2024 04:55

Donald Trump i Javier Milei w Mar-A-Lago

Donald Trump i Javier Milei w Mar-A-Lago

Foto: Reuters/Carlos Barria

– Robisz fantastyczną robotę – oświadczył Donald Trump, przyjmując 15 listopada w swojej rezydencji w Mar-a-Lago na Florydzie Javiera Mileia. Prezydent Argentyny okazał się pierwszym zagranicznym przywódcą, który uścisnął rękę prezydenta elekta po jego zwycięstwie wyborczym dziesięć dni wcześniej. To wyraz rewolucji w amerykańskiej polityce zagranicznej, której częścią jest mianowanie pierwszego Latynosa (Marco Rubio) na stanowisko sekretarza stanu. Ameryka Łacińska pod rządami Trumpa nabierze kluczowego znaczenia, bo tu znajduje się klucz do powstrzymania tak nielegalnej migracji, jak i ekspansji Chin.

Jednak na tym nie kończą się powody, dla których miliarder podziwia Mileia. Jeśli prezydentowi Argentyny uda się postawić na nogi kraj, który jeszcze niedawno stał na skraju bankructwa, Stany zyskają potężny argument w walce z autorytarnymi reżimami skrajnej lewicy na Kubie, w Wenezueli i Nikaragui. 

Czytaj więcej

Umowa Mercosur–UE: finał po ćwierć wieku negocjacji

Na razie Milei pozytywnie zaskakuje ekspertów. Przede wszystkim na froncie walki z inflacją. Gdy dwa lata temu byłem w Buenos Aires, schodząc w całkiem dobrym hotelu na śniadanie, usłyszałem groźny głos kelnera: „proszę nie brać jajecznicy, kurs peso do dolara w nocy tak mocno spadł, że to już nie wchodzi w zakres pana rachunku”. Wzrost cen, który osiągnął w 2023 r. światowy rekord 211 proc., paraliżował wszelką działalność gospodarczą. 

Prezydent, który sam nazywa siebie „anarcholiberałem”, doprowadził co prawda w tym roku do czasowego przyspieszenia inflacji do 25 proc. miesięcznie z powodu urealnienia stawek wymiany peso na zagraniczne dewizy. Teraz jednak ten wskaźnik spadł do mniej niż 3 proc. MFW przewiduje, że w 2025 r. inflacja zamknie się liczbą 45 proc.

Rynki finansowe po raz pierwszy od lat są gotowe pożyczać Argentynie

To okazało się możliwe przede wszystkim poprzez likwidację chronicznego deficytu budżetu, który bank centralny finansował poprzez dodruk pieniędzy. Milei zastosował tu znak firmowy ze swojej kampanii wyborczej: piłę mechaniczną. Ściął wydatki państwa aż o jedną trzecią. Liczba ministerstw spadł z 18 do 8. Zwolniono 30 tys. urzędników, a ci, którzy utrzymali pracę, musieli się pogodzić z ograniczeniem realnej wartości uposażeń o jedną piatą. Wstrzymano wszelkie inwestycje władz centralnych, jak i dotacje dla regionów. O jedną piątą spadły subwencje dla szkół wyższych. Dzięki amnestii podatkowej do legalnego obiegu bankowego wróciło około 20 mld dolarów. 

Czytaj więcej

Argentyna zmienia sojusze. Stawia na Stany Zjednoczone

Kraj do tej pory był odcięty od rynków finansowych. Nikt poza MFW (któremu jest winien 42 mld dol.) nie chciał mu pożyczać – tak wiele razy nie wywiązywał się ze swoich zobowiązań. Teraz mogłoby się to zmienić: premia, jakiej teoretycznie inwestorzy mogliby domagać się za ryzyko zakupu argentyńskiego długu, bardzo spadła.

Poniżej progu nędzy spadło w ciągu minionego roku kolejnych 5 milionów Argentyńczyków

Milei twierdzi, że wdrażając swój program odchudzenia państwa, stara się ochronić los najuboższych. Koszt społeczny jego reform jest mimo to zastraszający. Poniżej progu nędzy spadło w ciągu minionego roku kolejnych 5 milionów Argentyńczyków. To już 53 proc. społeczeństwa wobec 40 proc., gdy prezydent przyjmował władzę.

Jest to przede wszystkim spowodowane likwidacją ogromnej liczby dotacji państwa, w tym do transportu publicznego, ogrzewania, leków, ale także utrzymywaniem sztywnego kursu peso do dolara, co powoduje, że ceny wielu produktów podstawowej potrzeby przestaje być w zasięgu przeciętnych mieszkańców kraju. Ci, którzy mogą sobie na to pozwolić, jadą na zakupu do sąsiedniego Chile, gdzie wszystko jest wyraźnie tańsze. Zwykle pełne kawiarnie i restauracje Buenos Aires, jednego z największych miast świata, teraz są puste, tak niewiele osób stać na więcej niż minimum życiowe.

Opozycja nacjonalistyczno-populistyczna dała się zaskoczyć przez Javiera Mileia

Jak długo kraj wytrzyma taką radykalną kurację? Wiele zależy od tego, czy gospodarka, która znalazła się w recesji, zacznie odbijać. Kraj, który przed pierwszą wojną światową należał do trójki najzamożniejszych państw świata, dziś notuje poziom życia niższy niż na Białorusi. Na dłuższą metę Argentyńczycy będą wspierać prezydenta, jeśli odczują poprawę w swoich portfelach. 

Milei jest od nich bardzo zależny. Nie ma w parlamencie większości. Do tej pory był w stanie tu przepchnąć większość reform, bo opozycja peronistyczna była zaskoczona społecznym poparciem dla głowy państwa. Chodzi o skompromitowany ruch nacjonalistyczno-socjalny, który w ciągu minionych 90 lat wysłał do Casa Rosada aż dziewięciu prezydentów. 

Teraz jednak partie opozycyjne, a przede wszystkim powiązane z nimi związki zawodowe, zaczynają się na nowo organizować, coraz częściej blokując ulice stołecznej metropolii. Widząc takie zagrożenie, Milei zaczął nieco łagodzić swoją strategię. Wycofał się z zapowiedzi z kampanii wyborczej likwidacji peso na rzecz dolara czy zamknięcia banku centralnego. Zgodził się także na rozwój handlu z Chinami i potężnym, rządzonym przez lewicowego prezydenta Ignacio Lula da Silva sąsiadem z północy: Brazylią. Ale co do zasadniczych elementów swojego programu reform pozostaje na razie bezwzględny. 

– Robisz fantastyczną robotę – oświadczył Donald Trump, przyjmując 15 listopada w swojej rezydencji w Mar-a-Lago na Florydzie Javiera Mileia. Prezydent Argentyny okazał się pierwszym zagranicznym przywódcą, który uścisnął rękę prezydenta elekta po jego zwycięstwie wyborczym dziesięć dni wcześniej. To wyraz rewolucji w amerykańskiej polityce zagranicznej, której częścią jest mianowanie pierwszego Latynosa (Marco Rubio) na stanowisko sekretarza stanu. Ameryka Łacińska pod rządami Trumpa nabierze kluczowego znaczenia, bo tu znajduje się klucz do powstrzymania tak nielegalnej migracji, jak i ekspansji Chin.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Ukraina. Politycy już myślą o wyborach, ci prorosyjscy też
Polityka
To koniec Justina Trudeau? Minister finansów Kanady odchodzi ze stanowiska
Polityka
Wielka obława na rodziny więźniów politycznych. KGB wchodzi do mieszkań na Białorusi
Polityka
Niemcy czekają na nowy rząd. Gabinet Olafa Scholza bez wotum zaufania
Polityka
Unia Europejska. Dyplomatyczna ofensywa Estonki Kai Kallas
Materiał Promocyjny
Mamy olbrzymi problem dziury w budżecie NFZ. Tymczasem system prywatny gwarantuje pacjentom coraz lepszą dostępność