Captain America: Pierwsze starcie Kapitana Ameryki

Na polskich ekranach jest już "Captain America: Pierwsze starcie". Film przywraca blask legendzie jednego z pierwszych komiksowych superbohaterów

Publikacja: 08.08.2011 12:57

"Captain America: pierwsze starcie" to ekranizacja Marvelowskiego komiksu

"Captain America: pierwsze starcie" to ekranizacja Marvelowskiego komiksu

Foto: UIP

Kapitan Ameryka skończył 70 lat. Dłuższym stażem w gronie herosów mogą pochwalić się tylko Superman i Batman. Oni mają za sobą bogata kinową karierę. On – zaledwie jeden, do tego marny, film klasy B, który w 1990 roku nakręcił Albert Pyun.

Zobacz fotosy z filmu

Kapitan pewnie wolałby ten fakt w swojej biografii przemilczeć. Tak jak i to, że po okresie chwały i popularności w latach 40. ubiegłego wieku, gdy na łamach komiksów zagrzewał rekrutów do walki z Hitlerem, w następnej dekadzie popadł niemal w zapomnienie. I choć  kilka razy reanimowano jego karierę, nigdy nie doczekał się uznania na miarę swoich patriotycznych zasług.

Superprodukcja Joe Johnstona jest dla niego formą rekompensaty ze strony Hollywood i amerykańskiej popkultury. Kapitan Ameryka wreszcie doczekał się filmu, w jakim zapewne chętnie wystąpiłby również Indiana Jones czy Luke Skywalker. „Captain America: Pierwsze starcie" jest bowiem stylizowany na tzw. kino nowej przygody, którego twórcami byli George Lucas i Steven Spielberg. To oni jako pierwsi w  Hollywood pokazali, jak łączyć na ekranie najnowocześniejsze efekty specjalne z klimatem bezpretensjonalnej, pastiszowej zabawy i nutką nostalgii za czasami, gdy Ameryka jawiła się jako czysta, wręcz niewinna. A zło było jasno określone.

Dlatego Kapitan Ameryka to tak naprawdę prosty, ale gotowy do poświęceń dla ojczyzny, chłopak z Brooklynu. Poznajemy go jako cherlawego mikrusa Steve'a Rogersa (Chris Evans), który na wszelkie sposoby próbuje zaciągnąć się do armii, jest jednak notorycznie odrzucany. Wreszcie, dzięki wyrozumiałości pewnego naukowca (Stanley Tucci), żydowskiego imigranta, otrzymuje przydział do specjalnej jednostki. Ma być jednym z członków oddziału superżołnierzy, którzy po podaniu serum zamieniają się w armię nadludzi.

Niestety, nazistowskie knowania sprawiają, że eksperyment wojskowy bierze w łeb, a jedynym superżołnierzem zostaje Rogers. Armia nie bardzo wie, jak go wykorzystać. Tymczasem postrach w szeregach marines sieje nazistowska sekcja dywersyjno-naukowa o kryptonimie Hydra. Jej przywódca Johann Schmidt (Hugo Weaving) marzy o panowaniu nad światem...

Oczywiście, Rogers vel Kapitan Ameryka ruszy w końcu do boju, w słynnym kostiumie w barwach narodowej flagi i z nieodłączną tarczą przy boku. Pastiszowy żart polega na tym, że nim zada pierwszy cios, będzie już celebrytą wykorzystywanym przez polityków z Waszyngtonu niczym maskotka. To nawiązanie do pierwszych lat istnienia Kapitana, gdy promował nie tylko amerykańskie wartości, ale werbował także młodzież na  front.

Komiczny obraz wojennej propagandy przeplata się z ironicznym wykorzystaniem starych popkulturowych motywów. Twórcy filmu – podobnie jak kiedyś komiksu – odwołują się więc do idei nadczłowieka, w myśl której kiedyś powstał m.in. Superman, a potem reszta herosów i bohaterów kina akcji. Kapitan to jej najwspanialsze ucieleśnienie, połyskliwy awers. Rewersem jest groteskowy nazista Schmidt, skrywający pod maską czerwoną czaszkę. Upiornego wyglądu mógłby mu pozazdrościć Szkieletor z przygód He-Mana. Ogladając „Captain America: Pierwsze starcie" można przy okazji odbyć przyjemną podróż w czasie, posmakować klimatu rozrywki z lat 30. i 40. Takie właśnie wycieczki retro oferowała kiedyś trylogia o Indianie Jonesie lub saga „Gwiezdne wojny".

Reżyser Joe Johnston jest fanem tego typu kina. Ma na koncie m.in. przygodowy film „Rocketeer", który jest niemal hołdem dla dawnych obrazów Lucasa i Spelberga, zrealizował trzecią część „Jurassic Park". Teraz podobno Spielberg namawia go do nakręcenia czwartej odsłony cyklu o prehistorycznych gadach.

Misję reaktywowania Kapitana Ameryki może uznać za swój sukces. Jednak film jest tylko przygrywką do tego, co wydarzy się w superprodukcji „The Avengers" (2012), gdzie spotkają się niemal wszyscy najpopularniejsi superbohaterowie z komiksów wydawnictwa Marvel. Kapitan zjednoczy siły z Iron Manem, Hulkiem i Thorem.  Takiego stężenia nadludzkich mocy, patriotyzmu i zabawy jeszcze w Hollywood nie było.

 

Film
Gwiazda o polskich korzeniach na wyspie Bergmana i program Anji Rubik
Film
Arkadiusz Jakubik: Zagram Jacka Kuronia. To będzie opowieść o wielkiej miłości
Film
Leszek Kopeć nie żyje. Dyrektor Gdyńskiej Szkoły Filmowej miał 73 lata
Film
Powstaje nowy Bond. Znamy aktorów typowanych na agenta 007
Film
Mają być dwie nowe „Lalki”. Netflix miał pomysł przed TVP