Callasomania nadal trwa. Wzmocniona z okazji setnej rocznicy urodzin Marii Callas, która wypadła w 2023 roku i nadal podtrzymywana jest kolejnymi książkami czy reedycjami płyt. Bo zwłaszcza dla fonografii to wciąż dobry biznes. Od śmierci Marii Callas minęło już prawie pół wieku, a nadal nie ma śpiewaczki, która mogłaby przyćmić ją swoją osobowością czy siłą wyrażanych emocji, nawet jeśli posiada głos równie piękny jak ona.
Pablo Larraín nie był pierwszy ze swym filmem o Marii Callas
W niegasnącą legendę Marii Callas wpisuje się film Pablo Larraína. Jego powstawaniu towarzyszyło ogromne zainteresowanie, podobnie jak pierwszym pokazom gotowego dzieła w świecie. Teraz jego „Marię Callas” możemy oglądać i u nas w normalnej dystrybucji kinowej.
Nie jest to pierwszy film o tej, którą już za życia nazywano primadonną stulecia. Żadna artystka po niej nie zasłużyła na takie miano, które dziś w stosunku Callas zamieniliśmy na znacznie bardziej trywialne określenie „diwa”. Obdzielamy nim obecnie przecież każdą gwiazdę, która wybiła się ponad przeciętność.
Już ponad 20 lat temu Franco Zefirelli, skądinąd przyjaciel primadonny i jeden z jej ulubionych reżyserów, nakręcił film „Wieczna Callas” z wybitną aktorką francuską Fanny Ardant w roli głównej. I tamten, i obecny film Pablo Larraína oparte są tym samym pomyśle fabularnym.