„Maria” i „Babygirl”: wielkie role Kidman i Jolie

Gwiazdy w filmach „Maria” o Callas i „Babygirl” o romansie z młodym mężczyzną stworzyły wyjątkowe, bardzo odważne kreacje.

Publikacja: 02.09.2024 04:30

Angelina Jolie zmierzyła się z legendą wielkiej operowej divy Marii Callas

Angelina Jolie zmierzyła się z legendą wielkiej operowej divy Marii Callas

Foto: mat. pras.

Angelina Jolie i Nicole Kidman, dwie gwiazdy, które są ozdobą każdego czerwonego dywanu. Mają za sobą wielkie przeboje i małżeństwa z gigantami amerykańskiego kina. Jolie była żoną Brada Pitta, Kidman – Toma Cruise’a. Dzisiaj niemal nietaktem jest przypominanie ich dat urodzenia. Ale współczesny świat przesunął granice dojrzewania i starzenia się. Wciąż wyglądają znakomicie. W Wenecji zachwyciły urodą, figurą, temperamentem. Przyciągały tłumy fotoreporterów i gapiów, a w miejscach publicznych dyskretnie towarzyszyli im ochroniarze.

Przede wszystkim jednak uwiodły swoimi filmowymi rolami. Dziennikarze spekulują, że obie mogą być w przyszłym roku nominowane do Oscarów.

Samotność Marii Callas w interpretacji Angeliny Jolie

Angelina Jolie zagrała w „Marii”, która zamyka tryptyk znakomitego chilijskiego reżysera Pablo Larraina o kobietach – ikonach XX wieku. Poprzednie filmy poświęcone były Jacqueline Kennedy („Jackie”) i księżnej Dianie („Spencer”). „Maria” to portret wielkiej operowej śpiewaczki Marii Callas.

Czytaj więcej

Na festiwal w Wenecji przyjedzie tłum gwiazd

Larrain nie proponuje jednak tradycyjnych biopików. Pokazuje zaledwie kilka dni z życia swoich bohaterek. Jackie Kennedy towarzyszył, gdy w Dallas zastrzelony został jej mąż, Dianie – podczas jednego Bożego Narodzenia, kiedy przeżywała psychiczny kryzys otoczona nieprzyjazną królewską rodziną.

„Maria” jest opowieścią o ostatnim tygodniu życia Callas. Już bardzo chorej, zdającej sobie sprawę, że niewiele ma przed sobą. Ale jeszcze walczącej o swój wizerunek, po długiej przerwie próbującej zaśpiewać po raz ostatni.

Angelina Jolie zagrała kobietę przeraźliwie samotną. Jej bohaterka może liczyć tylko na swojego kamerdynera i pokojówkę. Ale przecież jest zdeterminowana, by grać swoją rolę diwy, odmawia kontaktu z lekarzem, odbywa w teatrze próby, choć wyglądają one dość żałośnie. We wspomnieniach wracają trudna młodość czy romans z Onassisem, który zostawił ją dla Jackie Kennedy. Ale też huczne brawa w najważniejszych teatrach operowych świata. To przecież śpiew był jej sposobem na życie.

Jolie przygotowywała się do tej roli siedem miesięcy. Pracowała ze śpiewakami operowymi, uczyła się właściwej postawy podczas wykonywania arii, oddychania, sposobu poruszania się, akcentu Callas. I oczywiście samego śpiewu.

– Pomogła mi sama Callas, która nagrywała swoje sesje dla studentów – przyznaje aktorka. – Tak stała się też moją nauczycielką. Mówiła uczniom, że podczas nauki arii trzeba dokładnie zrozumieć muzykę i intencje kompozytora. I ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć. Dopiero potem można w rolę wlać własne emocje.

Z ekranu widzowie słyszą śpiew Callas, ale przez sztuczną inteligencję zmieszany z głosem samej Jolie.

– Ta rola wymagała od niej odwagi – twierdzi Pablo Larrain. – Podczas zdjęć w operze musiała wykonywać operowe arie w obecności 500 statystów i całej ekipy.

Czytaj więcej

Jakie gwiazdy pojawią się na festiwalu filmowym w Wenecji

Ale przecież jest coś, co łączy Jolie i jej bohaterkę. To sława, z którą wcale nie jest łatwo sobie poradzić. Na konferencji prasowej Jolie przyznała, że w ostatnim czasie próbowała trzymać się na uboczu hollywoodzkiego życia. Potrzebowała czasu dla rodziny, dla siebie. Rozumiała Callas. Jej bohaterka przeżyła równie bolesne miłości i rozstania jak ona. I przez wiele lat dźwigała ciężar ogromnej popularności. Też jak ona.

Nicole Kidman w „Babygirl”, opowieści o pożądaniu i upokorzeniu

W Wenecji wróciła też w niezwykły sposób inna wielka gwiazda kina: Nicole Kidman. 57-letnia aktorka ma za sobą niejeden życiowy zakręt. I odwagę, by zagrać w filmie takim jak „Babygirl”, opowieści o pożądaniu i upokorzeniu. Na dodatek u mało znanej reżyserki Haliny Reijn.

Bohaterka tej opowieści jest kobietą sukcesu. Dyrektorką firmy Tensile Automation, potężnej korporacji dostarczającej klientom paczki w jeden dzień. Ma poukładane życie osobiste, jej mąż jest znanym nowojorskim reżyserem teatralnym, razem wychowują dwie podrastające córki.

Czytaj więcej

Nicole Kidman odebrała nagrodę za całokształt twórczości

W tej poukładanej codzienności Romy tęskni za chwilami szaleństwa. Już w pierwszej scenie filmu kocha się z mężem, ale zaraz potem wymyka się do innego pokoju, by masturbować się przed ekranem komputera, na którym wyświetla się pornograficzny film. A potem jest biuro. Elegancką, stanowczą dyrektorkę wybiera na swoją mentorkę młody stażysta. Romy niechętnie się na to zgadza. „Mam dla pana dziesięć minut” – mówi. Ale chłopak jest uparty.

Z czasem ten układ się zmieni. To Samuel będzie górą. Wciągnie dojrzałą kobietę w masochistyczny związek, będzie zaspakajał jej potrzebę seksu, a jednocześnie poniżał ją i upokarzał. To część ich gry. W jednej z pierwszych scen Romy widzi, jak Samuel uspokaja i ujarzmia na ulicy bezpańskiego psa, pod koniec to ona mu się poddaje. Cała ta sytuacja niesie ryzyko – romans ze stażystą grozi kobiecie utratą pozycji, naraża na szwank jej stabilne małżeństwo. Samuel o tym wie: w pewnym momencie mówi, że jeden jego telefon z informacją, co między nimi się zdarzyło, może całkowicie zniszczyć jej życie. I Romy też o tym wie, a jednak nie potrafi się wyzwolić.

Dla niej trudny układ jest ucieczką od funkcjonowania w zautomatyzowanym, odczłowieczonym systemie korporacyjnym i w maksymalnie poukładanym życiu. To film o kryzysie egzystencjalnym w świecie, w którym człowiek funkcjonuje jak maszyna.

Wenecja i Oskary

Recenzenci określają „Babygirl” jako film „półpornograficzny”. To nieprawda. Wszystko rozgrywa się tutaj na twarzach aktorów, Kidman jest całkowicie naga w jednej tylko scenie. Ale obnaża swoją bohaterkę psychicznie. „Babygirl” ma siłę przede wszystkim dzięki niej.

– To film o seksie, pożądaniu, ale też o wewnętrznych rozterkach. O tajemnicy, o małżeństwie, a wreszcie o poczuciu władzy i o prawdzie – powiedziała na konferencji prasowej aktorka, przyznając, że ten film był dla niej ważny, wręcz „uwalniający”.

Jednocześnie przyznała:

– Chciałam powiedzieć coś ważnego o psychice kobiety, poddałam się Halinie i tej opowieści. Praca nad tym filmem była dla mnie dużym przeżyciem. W naszych relacjach na planie była delikatność i zrozumienie. Ale teraz, gdy „Babygirl” idzie w świat, zdaję sobie sprawę, jak bardzo się obnażyłam, i odczuwam lęk.

Wielkie brawa dla dwóch gwiazd za odwagę. Zachwyciły swoim kunsztem Wenecję. Czy zachwycą też członków Amerykańskiej Akademii Filmowej?

Angelina Jolie i Nicole Kidman, dwie gwiazdy, które są ozdobą każdego czerwonego dywanu. Mają za sobą wielkie przeboje i małżeństwa z gigantami amerykańskiego kina. Jolie była żoną Brada Pitta, Kidman – Toma Cruise’a. Dzisiaj niemal nietaktem jest przypominanie ich dat urodzenia. Ale współczesny świat przesunął granice dojrzewania i starzenia się. Wciąż wyglądają znakomicie. W Wenecji zachwyciły urodą, figurą, temperamentem. Przyciągały tłumy fotoreporterów i gapiów, a w miejscach publicznych dyskretnie towarzyszyli im ochroniarze.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Film
Batman powróci na ekran. I to nie raz
Film
"Antychryst" Larsa von Triera: Seks pełen okrucieństwa
Film
Zakochany Mickiewicz, Maryla, ksiądz Robak i Żyd z karczmy
Film
Największe kino plenerowe organizowane przez Kinotekę - podsumowanie
Film
Nie żyje James Earl Jones. Aktor, który dał głos Darthowi Vaderowi
Materiał Promocyjny
Jak wygląda auto elektryczne