To niezwykły film. Zrobiony z sercem, co czuje się w każdym jego kadrze, w każdym dialogu.
„Moj syn Ezra": ojciec porywa syna
Max Bernal jest komikiem. Właśnie rozwiódł się z żoną Jenną i wrócił do starego ojca. Ale jest jeszcze Ezra – jego autystyczny syn. Max opowiada o nim w czasie występów. Ale potem w domu płacze. Życie to nie stand-up. Ezra jest piekielnie inteligentny, oczytany, dowcipny, kocha popkulturę. A jednocześnie pełen lęków i mocno nadpobudliwy. Nigdy nie wiadomo, co mu przyjdzie do głowy. Nauczyciele nie dają sobie z nim rady, chłopiec jest wyrzucany z kolejnych szkół. A gdy żona Jenna po konsultacjach z lekarzem chce oddać chłopca do szkoły specjalnej – Max Ezrę „porywa”.
Ezra jest piekielnie inteligentny, oczytany, dowcipny, kocha popkulturę. A jednocześnie pełen lęków i mocno nadpobudliwy
Samochodem wyrusza z nim przez Stany. Ma spełnić swoje marzenie – w Los Angeles wystąpić u Kimmela. Ale to trudna podróż. Ojciec i syn, noszą w sobie zadry. Bo Max też ma traumatyczne przeżycia z dzieciństwa, gdy został zostawiony przez matkę. Na dodatek policja, zawiadomiona przez Jennę o porwaniu dziecka, włącza alert i zaczyna poszukiwania. W drogę za uciekinierami wyrusza też sama Jenna z byłym teściem.
Rodziny osób autystycznych
Ojciec Maxa też ma swoje traumatyczne wspomnienia i sprawy do załatwienia z synem. Ta podróż odmieni życie pięciu osób. Przede wszystkim jednak zmieni Ezrę, który przestanie bać się panicznie dotyku i pierwszy raz przytuli się do ojca. Jakąkolwiek cenę Max będzie musiał za to „porwanie” zapłacić – tak naprawdę wszyscy tu wygrywają.