Wielkim zwycięzcą zakończonego w minioną sobotę koszalińskiego festiwalu „Młodzi i Film” jest dramat „Tyle co nic” Grzegorza Dębowskiego. Oprócz Złotego Jantara za najlepszy film dostał on cztery inne nagrody regulaminowe: za scenariusz napisany przez reżysera, za zdjęcia Aleksandra Pozdnyakova, rolę męską Artura Paczesnego oraz kostiumy Agaty Wińskiej. Swoją nagrodą uhonorowali też „Tyle co nic” dziennikarze.
Grzegorz Dębowski (rocznik 1987) jest absolwentem łódzkiej PWSFTviT. W latach 2016–2018 realizował dokumentalny serial „Przystanek Bieszczady”, w latach 2018–2022 reżyserował telenowelę „Barwy szczęścia”. „Tyle co nic” to film łączący wątki kryminalne z mocnym kinem społecznym i dramatem psychologicznym. Dębowski dzisiejszą polską wieś pokazuje bez poczucia wyższości, ale też bez sentymentalizmu.
Czy Polska jest dla filmowca ciekawym krajem?
Grzegorz Dębowski: Zdecydowanie tak. Nie wiem, czy jest najlepszym miejscem do życia, ale na pewno ogromnie inspirującym do opowiadania historii. Rzeczywistość przynosi dziesiątki dramatycznych tematów. Również geopolitycznie żyjemy w bardzo trudnym, ale interesującym miejscu, choć jest to trochę jak ze starego chińskiego przekleństwa: „Obyś żył w ciekawych czasach”. Sześć lat temu można było zapakować zakupy do wielorazowej torby i mieć poczucie, że rozumie się problemy świata i coś się dla niego robi. Dziś trudno świat zrozumieć, a jeszcze trudniej się w nim odnaleźć. Sporo o tym myślałem, pracując nad „Tyle co nic”.
Czytaj więcej
Film Grzegorza Dębowskiego „Tyle co nic” dostał też nagrody za scenariusz, zdjęcia, kostiumy, rolę męską. I nagrodę dziennikarzy.