„Brutalista”, czyli traumatyczny los emigranta

„Brutalista” z Adrienem Brodym w roli głównej, w reżyserii Bradleya Corbeta, jest poważnym faworytem oscarowym, z dziesięcioma nominacjami. Opowiada historię architekta Laszlo Totha. Film pokazywany jest jak spektakl – z dziesięciominutową przerwą.

Publikacja: 30.01.2025 04:19

Adrien Brody wydaje się być mocnym kandydatem do aktorskiego Oscara. „Brutalista” od piątku w kinach

Adrien Brody wydaje się być mocnym kandydatem do aktorskiego Oscara. „Brutalista” od piątku w kinach

Foto: UIP

Wyświetlany z dziesięciominutową przerwą, trzyipółgodzinny „Brutalista” to opowieść o 30 latach życia architekta, który w Stanach Zjednoczonych wprowadzał wywodzące się z niemieckiej szkoły Bauhaus projekty modernistyczne czy wręcz brutalistyczne – oszczędne, minimalistyczne konstrukcje, eksponujące materiały budowlane, często kamień i beton. 

Oscar dla Corbeta?

Laszlo Toth (Adrien Brody) jest węgierskim Żydem, który wyemigrował z Europy do Stanów w 1947 roku. Ma za sobą tragiczne doświadczenie wojny, rozdzielenia z żoną i koszmaru obozu koncentracyjnego. W Ameryce chce zacząć nowe życie. Od swojego kuzyna, który przygarnia go do domu i daje pracę w swoim sklepie meblowym, Laszlo dowiaduje się, że jego żona i siostrzenica przeżyły wojnę. Ma nadzieję, że kiedyś uda się je sprowadzić.

Potem zajmuje się przebudową biblioteki w rezydencji superbogatego Harrisona Lee Van Burrena (Guy Pearce). Minimalistyczny projekt Totha wywołuje burzę, kontrakt zostaje gwałtownie zerwany. To jest klęska. Ale niedługo potem okazuje się, że goście multimilionera są zachwyceni i zdjęcia biblioteki trafiają na strony magazynu „LOOK”.

Harrison wraca do Totha, uruchamia swoje kontakty, by sprowadzić do Stanów jego żonę i siostrzenicę oraz zleca mu zbudowanie wielkiego centrum kultury na cześć swojej zmarłej matki. To jednak zaledwie pierwsza część „Brutalisty”. Dwie kolejne obejmują dalsze lata życia Totha w Ameryce. Są opowieścią o człowieku, który w nowym kraju musi stawić czoła emigranckiemu losowi, narastającemu antysemityzmowi, bezwzględności tych, którzy mają najsilniejszą pozycję. A przecież sam też niesie w sobie straszne wspomnienia Holokaustu, walczy z obrazami poniżenia i tragedii, które ugrzęzły w jego pamięci i nie dają się z niej wyrzucić. Ucieka w narkotyki, sam staje się tyranem. 

„Brutalista” powstawał przez dekadę

Bradley Corbet pracował nad tym filmem niemal dekadę. Scenariusz pisał razem ze swoją żoną Moną Fastvolt, konsultował się często z Jeanem-Louisem Cohenem, architektem, ale też autorem wielu prac na temat historii architektury, m.in. książek o Le Corbusierze i o projektach modernistycznych. Cohen nie doczekał premiery filmu. Zmarł w sierpniu 2023 roku.

– Był moim wielkim przyjacielem – mówi Corbet. – Dużo rozmawialiśmy o architektach europejskich próbujących robić karierę w Stanach, ale jednej postaci, jaka mi się marzyła, nie mógł mi polecić. Na Totha złożyły się więc losy kilku osób. Chciałem, by powstał film o człowieku, który uciekł od faszyzmu i spotkał się z kapitalizmem – mówi sam Bradley Corbet.

Czytaj więcej

Oscary 2025: Film o zmianie płci wita Trumpa. Nominacja dla „Dziewczyny z igłą”

Zaczynający artystyczną karierę od aktorstwa Bradley Corbet dziś ma 36 lat i na swoim koncie jako reżyser trzy filmy. Już pierwszy z nich, toczące się po I wojnie światowej „Dzieciństwo wodza”, przyniósł mu nagrodę za najlepszy debiut na festiwalu w Wenecji. Rozgłos zyskał dzięki „Vox Lux” – opowieści o przemocy, terroryzmie, muzyce i show-biznesie. Corbet pokazał kult, jaki otacza megagwiazdę, która – gdy gasną światła – zamienia się w arogantkę gardzącą ludźmi, pijaczkę i narkomankę z trudem panującą nad rzeczywistością, a jednocześnie kobietę, która tak zagubiła się między osobistą traumą i światem wielkich pieniędzy, że straciła własną osobowość. A wszystko to toczy się w świecie pełnym terroru i gwałtu. „Vox Lux” zyskał świetne recenzje, jednak nie ułatwił Corbetowi realizacji następnego filmu.

Oscar dla Brody’ego?

Przygotowując „Brutalistę”, reżyser długo nie mógł znaleźć partnerów, którzy by mu zaufali. Trzy i pół godziny? Kto to wytrzyma? Corbet kilka razy był już blisko realizacji, raz nawet zaczął zdjęcia, ale produkcje rozpadały się. Tym bardziej że uparł się, iż opowieść, której akcja toczy się po II wojnie światowej, nakręci nie na cyfrze, lecz za pomocą tradycyjnej kamery, na taśmie filmowej 70 mm, w formacie Vista Vision popularnym w połowie ubiegłego wieku. 

Zależało mu na prawdzie. Bo „Brutalista” jest również filmem o powojennej Ameryce. Tej, która z trudem przyjmuje nowe idee, konserwatywnej i antysemickiej. O kraju gardzącym świeżymi emigrantami, w którym długo jeszcze mówiło się: „To dobra dzielnica, bo nie ma w niej czarnych i Żydów”. Toth po przyjeździe do kuzyna słyszy od jego żony, że zna lekarza, który mógłby poprawić jego nos. 

Dziś „Brutalista” jest jednym z najpoważniejszych kandydatów do Oscarów. Ma nominacje do tej nagrody w dziesięciu kategoriach, m.in. najlepszego filmu i za reżyserię, a także dla trójki aktorów: dla Adriena Brody’ego za najlepszą pierwszoplanową rolę męską oraz dla grającej żonę Totha Felicity Jones i Guaya Pearce’a, który wcielił się w Harrisona Lee Van Burrena, za role drugoplanowe. Brody wydaje się tu niemal 100-procentowym pewniakiem.

Rola lepsza niż w „Pianiście”

Jako Toth stworzył znakomitą kreację, jak oceniają recenzenci – nawet lepszą od roli w „Pianiście” Romana Polańskiego. Aktor nigdy nie ukrywał, że była mu ona bardzo bliska. Jego rodzina przeżyła Holocaust, potem trudne czasy stalinizmu i w 1956 roku wyemigrowała z Węgier do Ameryki. Złoty Glob, który dostał na początku stycznia za rolę Totha, jej właśnie zadedykował. 

Czytaj więcej

Złote Globy dla „Emilii Perez” i „Brutalisty”

A mało brakowało, by w „Brutaliście” nie wystąpił. Gdy Corbet zaczął realizację tego filmu w 2019 roku, Totha miał zagrać Joel Edgerton. Wtedy produkcję przerwała jednak pandemia. Po powrocie do projektu Edgertona zastąpił Adrien Brody. „Rozmawialiśmy z Joelem szczerze i w pewnym momencie zgodziliśmy się, że Totha powinien jednak zagrać ktoś o podobnym dziedzictwie kulturowym” – mówi Corbet. Brody zrobił to rewelacyjnie. 

Czy „Brutalista” jest arcydziełem? Nie, mam wrażenie, że niesie on sporo uproszczeń, zwłaszcza w pierwszej części. Ale wciąż jest to ważny film. O życiu, emigracji, sztuce. O zadrach, które zostawia w człowieku traumatyczne, historyczne doświadczenie.

A przecież dziś, gdy Donald Trump wyrzuca ze Stanów nielegalnych imigrantów, ten film nabiera jeszcze dodatkowych podtekstów.

Wyświetlany z dziesięciominutową przerwą, trzyipółgodzinny „Brutalista” to opowieść o 30 latach życia architekta, który w Stanach Zjednoczonych wprowadzał wywodzące się z niemieckiej szkoły Bauhaus projekty modernistyczne czy wręcz brutalistyczne – oszczędne, minimalistyczne konstrukcje, eksponujące materiały budowlane, często kamień i beton. 

Oscar dla Corbeta?

Pozostało jeszcze 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Film
„Biały Lotos 3” już 17 lutego. Czy zagra ekscentryczna Jennifer Coolidge?
Materiał Promocyjny
Gospodarka natychmiastowości to wyzwanie i szansa
Film
Filmy o miłości. Konkurs Blaue Blume
Film
Rekomendacje filmowe: Trzy zaskoczenia, każde w innym stylu
Film
Oscary 2025: Film o zmianie płci wita Trumpa. Nominacja dla „Dziewczyny z igłą”
Film
Oscary 2025: Są nominacje. Na liście „Dziewczyna z igłą”
Materiał Promocyjny
Wystartowały tegoroczne ferie zimowe