Oboje młodzi, atrakcyjni. Zamożni. Na urlop wynajmują na Sardynii dom z basenem. W tym czasie w ich polskim lokum trwa remont. Krótki urlop ma ich oderwać od codzienności.
Problem jednak w tym, że basen, za który zapłacili, ma usterkę. Nie chcą zniżki ceny, co proponuje wynajmujący dom Włoch. „Przecież do kąpieli i pływania macie morze!” – przekonuje. Ale Anna i Adam zapłacili za dom z basenem. Następnego dnia przychodzi więc robotnik, który ma w dwa dni usunąć usterkę. I wydarza się wypadek. Mężczyzna wpada do basenu. Ginie. Wezwana na miejsce policja prowadzi śledztwo.
Czytaj więcej
Akademia podała pierwszy zestaw filmów, na które będą mogli głosować jej członkowie.
„Cicha ziemia” Agnieszki Woszczyńskiej jest opowieścią o moralności, o społecznej empatii bądź jej braku, o podziałach. Para bohaterów należy do elity. Robotnik to arabski emigrant. Wynajęty wykonawca. „Sprawdziliśmy, że nie żyje i zawiadomiliśmy policję” – mówi mężczyzna policjantowi. Tylko że monitoring pokazuje coś innego. Później sekcja zwłok wykaże: chłopak nie zginął od uderzenia w głowę…
Film Agnieszki Woszczyńskiej ma wiele warstw. Pierwszą jest relacja między małżonkami. Niby zwyczajna, a przecież jakby bez głębszych emocji, rutynowa. Ktoś powie: dobry związek. Jest w nim eleganckie, wspólne śniadanie, seks, wyjście do restauracji, jogging, bo to przecież zdrowe i modne. Tak wygląda dobre małżeństwo. Tylko że to wszystkie jest chłodne, na jednym tonie.