Lincz – filmowa rekonstrukcja zbrodni w mazurskiej wiosce

„Oparte na faktach" – ta informacja poprzedzająca filmową akcję dowodzi zwykle bezradności scenarzysty, niepotrafiącego niczego atrakcyjnego wymyślić.

Publikacja: 12.05.2011 13:01

Autorski film Krzysztofa Łukaszewicza zainspirowały dramatyczne wydarzenia z Włodowa, wioski niedale

Autorski film Krzysztofa Łukaszewicza zainspirowały dramatyczne wydarzenia z Włodowa, wioski niedaleko Olsztyna, gdzie w lipcu 2005 r. trzech braci z pomocą sąsiadów śmiertelnie pobiło 60-letniego mężczyznę

Foto: kino świat

Zobacz fotosy z filmu

Czytaj też - Życie po zbrodni

Dlatego tak cenimy nieliczne dzieła tych twórców, dla których zaczerpnięta z życia historia była jedynie soczewką do badania rzeczywistości czy też poszukiwania źródeł patologii. To przypadek „Długu" Krzysztofa Krauzego czy niedawnej „Matki Teresy od kotów" Pawła Sali.

Czytaj więcej Młode Kino

Autorski film Krzysztofa Łukaszewicza zainspirowały dramatyczne wydarzenia z Włodowa, wioski niedaleko Olsztyna, gdzie w lipcu 2005 r. trzech braci z pomocą sąsiadów śmiertelnie pobiło 60-letniego mężczyznę. Zabitym okazał się recydywista terroryzujący mieszkańców dwóch wiosek, bijący kobiety, wymuszający pieniądze. Sprawców aresztowano, prokurator postulował wyroki dziesięciu lat więzienia. Po interwencji ówczesnego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry oskarżeni znaleźli się na wolności. Sądy kolejnych instancji raz obniżały, raz podwyższały kary. Ostatecznie wszystkich uniewinnił, choć warunkowo, prezydent Lech Kaczyński.

Tyle faktów, które skrupulatnie zostały w „Linczu" z udziałem zawodowych aktorów zrekonstruowane w poetyce telewizyjnego reportażu interwencyjnego. Jednak reżyser nie ogranicza się do czystej dokumentacji, wyraźnie opowiada się po stronie morderców z konieczności. Pozostawieni sami sobie przez nieudolną policję, która zaniechała interwencji, stanęli w obronie najbliższych. Przekroczyli granice tzw. obrony koniecznej, ale ich rodziny wreszcie przestały się bać.

Czarnymi charakterami są więc w równym stopniu ów bandyta (brawurowo demoniczny Komasa), jak i prokurator (Franieczek), który nie widzi ludzi, tylko paragrafy. A w finale wysocy oficerowie, którzy za nieudolność policji odpowiadają, odbierają kolejne awanse i medale, zaś wioskowy policjant (Stryj), pozbawiony przez nich możliwości działania, dostaje wyrok więzienia i wydala się go ze służby.

Polska 2010, scen. i reż. Krzysztof Łukaszewicz, wyk. Leszek Lichota, Agnieszka Podsiadlik, Wiesław Komasa

Pozostało jeszcze 97% artykułu
Film
Gwiazda o polskich korzeniach na wyspie Bergmana i program Anji Rubik
Film
Arkadiusz Jakubik: Zagram Jacka Kuronia. To będzie opowieść o wielkiej miłości
Film
Leszek Kopeć nie żyje. Dyrektor Gdyńskiej Szkoły Filmowej miał 73 lata
Film
Powstaje nowy Bond. Znamy aktorów typowanych na agenta 007
Film
Mają być dwie nowe „Lalki”. Netflix miał pomysł przed TVP