„Nie rozpatruję tego budynku jako metafory Warszawy, ale jako metaforę kraju. Ktoś z tyłu głowy zasiał nam taki mały pałacyk i on cały czas tam jest. Nie potrafimy się go pozbyć w codziennych relacjach z innym człowiekiem" – o swoim najnowszym dokumencie poświęconym Pałacowi Kultury i Nauki mówi Tomasz Wolski, nagrodzony za zdjęcia nagrodą Canon Cinematography Award na 9. Festiwalu Planete+ Doc.
Ada Bogdziewicz: Pytanie na rozgrzewkę jest banalne, ale muszę je zadać: dlaczego zrobiłeś film o Pałacu Kultury? Nie o Nowej Hucie, nie o MDM-ie, ale o darze narodu radzieckiego dla narodu polskiego?
Tomasz Wolski:
Nawet za granicą ludzie wiedzą, czym jest Pałac Kultury. Wszystkim się jakoś kojarzy. Ale prawda jest taka, że nie wiedzą o nim wiele, więc dorabiają do niego różne historie i mity.
Dobrze, że o tym wspominasz, bo przecież od samego początku Pałac Kultury otaczała pewna aura niesamowitości. Już w czasie budowy olśniewał i onieśmielał magią liczb: tona na minutę, 16 tysięcy robotników, 98 proc. mechanizacji... Czy pomysł na zrealizowanie tego filmu nie wynikał z dziecięcych marzeń i chęci poznania tego, co baśniowe?