Nad zadaniami lidera w mieście i nad pytaniem, ilu właściwie jest liderów w tak złożonych organizacjach, debatowali uczestnicy panelu „Liderzy miast wobec wyzwań przyszłości".
Gdy miasta urastają do coraz bardziej skomplikowanych struktur, odpowiedzialność za nie spada na coraz więcej osób, z różnych sektorów życia. – Mamy poczucie, że nie da się już w pojedynkę, a myślenie sektorowe jest trochę passe. Często musimy zaprosić do stołu wszystkich i zacząć rozmawiać o tym, jak zmierzymy się z wyspami ciepła, starością, migrantami – mówił Przemysław Radwan-Röhrenschef, wiceprezes Fundacji Szkoły Liderów.
Zdaniem Pawła Rabieja, wiceprezydenta Warszawy, zarządzanie tak dużym miastem jest jak zarządzanie orkiestrą symfoniczną: miasto jako organizacja może wiele osiągnąć, ale nie bez ścisłej partycypacji pozostałych uczestników. Warszawa ma skalę działania metropolii, co przynosi z jednej strony grę w lidze europejskich stolic, ale też – ogromne zobowiązania finansowe. Największym problemem z punktu widzenia stolicy jest jednak utrzymanie samorządności. – Doświadczamy ciągle, że rząd przerzuca coraz więcej kosztów na samorządowców – mówił Rabiej.
Przy współpracy z biznesem i organizacjami pozarządowymi miasta mogą skuteczniej rozwiązywać takie problemy jak zanieczyszczenie powietrza, depopulacja, a więc migracja młodych ludzi do większych miast, odpowiadanie na potrzeby mieszkańców czy zwiększenie partycypacji mieszkańców w lokalnym życiu społecznym i politycznym.
– Zadajmy sobie pytanie, skąd biorą się liderzy i gdzie mają szanse stawać się liderami w samorządach, radnymi, burmistrzami – mówił Emilian Bera, burmistrz Jawora. Jego zdaniem sytuacja Polski powiatowej wygląda mniej optymistycznie niż w stolicy. – W Warszawie jest wiele think tanków politycznych, ale poza wielkimi miastami jest próżnia, nie ma miejsca, gdzie adepci mogą zdobywać kwalifikacje – mówił Bera.