Jak wskazuje Piotr Soroczyński, potwierdzeniem powszechności prowadzenia działalności eksportowej są też dane z sektora przedsiębiorstw. Tam z prawie 20 tys. działających firm o zatrudnieniu przekraczającym 50 osób połowa sprawozdaje, że przynajmniej część sprzedaży kierowana jest na eksport, a w gronie firm zatrudniających między 10 a 50 osób – liczącym niemal 40 tys. podmiotów – sprzedaż eksportową zgłasza jedna czwarta (a pamiętajmy, że w gronie tych firm przemysłowe są tylko częścią populacji). Co ważne, w podmiotach jeszcze mniejszych też można doszukać się pokaźnego grona eksporterów, tak w zakresie eksportu towarów (jeśli mówimy o podmiotach prowadzących działalność przemysłową), ale również w zakresie usług. Tu odnajdziemy eksporterów liczonych przynajmniej w dziesiątkach tysięcy.
– Wypada też nadmienić, że sporo krajowych producentów nie ma świadomości, że ich wyroby są eksportowane. To dosyć częsty przypadek. Formalnym bowiem odbiorcą jest podmiot z Polski (np. należący do międzynarodowego koncernu czy mający dostęp do klientów międzynarodowej sieci handlowej), ale tak zakupiony towar jest dalej sprzedawany – w tym bardzo często również na eksport – podkreśla ekspert KIG.
W negocjacjach między dostawcą a odbiorcą ich przedmiotem tradycyjnie są trzy główne kwestie: jakość, cena i czas dostawy. Odbiorca ustala, co jest dla niego najważniejsze z tego zestawu, co ważne, a co gotów jest poświęcić (zgadzając się na warunki bardziej dogodne dostawcy). Na rynkach dla nas podstawowych (tj. w UE) na pierwszym i nienegocjowanym miejscu stawiana jest dziś jakość. Ostatnio spływa do Polski wiele dodatkowych zamówień, gdzie arcyważny okazuje się krótki czas dostawy (niemożliwy do spełnienia przez bardzo odległego i hurtowo dotychczas dostarczającego towary partnera). Skoro tak, to cena powinna być ustalana na poziomie satysfakcjonującym dostawcę.
– Wypada podkreślić, że jesteśmy jako dostawcy od lat cenieni za jakość, elastyczność, zrozumienie dla potrzeb odbiorców, niskie ryzyko niezrealizowania dostawy. A dziś jak z nieba spadła nam przewaga w postaci bliskości geograficznej do kluczowych odbiorców – wskazuje Soroczyński.
ESG na horyzoncie
Jego zdaniem utrzymanie pozytywnych tendencji i wykorzystanie potencjalnych szans nie będzie jednak wcale takie proste. Przed polskimi przedsiębiorcami pojawi się bowiem konieczność spełnienia wymogów związanych z raportowaniem w zakresie problematyki ESG. To raportowanie już zaraz będzie powszechnie wymagane – w pierwszej kolejności przez zagranicznych odbiorców naszych towarów, a w drugiej kolejności (ale też nieodległej) przez odbiorców krajowych.
– Co istotne, ważne nie jest tylko samo przygotowanie raportowania, ale również później wykorzystywanie pozyskanych w jego przygotowaniu informacji, do przeobrażania naszych procesów wytwórczych w odpowiednim kierunku (bo przyjdzie nam już niedługo konkurować na polu tego, czyja produkcja jest mniej destrukcyjna dla świata) – tłumaczy ekspert KIG.