W takim przypadku rząd powinien wdrożyć szersze instrumenty wsparcia skierowane bezpośrednio do firm, czy nawet szerzej, wsparcia dla gospodarki. – W reakcji na ograniczenia w działalności firm i utratę płynności najbardziej efektywne byłoby np. pozwolenie na późniejszą zapłatę podatków czy innych zobowiązań, a także uruchomienie jakiejś formy pomocy aby wspierać te firmy, które odczują załamanie przychodów – uważa Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego.
– Przy dużych zaburzeniach związanych z koronawirusem zapewne byłyby potrzebne skoordynowane działania wspierające płynność firm – mówi też Piotr Bujak z PKO BP. – Mogłoby to być np. zawieszenie obowiązku regulowania płatności zobowiązań czy wprowadzenie jakichś ulg podatkowych dla firm czy regionów dotkniętych skutkami epidemii – dodaje.
Niższe tempo PKB
Ekonomiści zgodnie podkreślają, że takie działania byłyby bardziej efektywne niż obniżka stóp procentowych w Polsce (w środę Rada Polityki Pieniężnej pozostawiła zresztą stopy bez zmian). Obniżenie kosztu pieniądza raczej nie pomogłoby firmom, za to w pierwszej reakcji mogłoby osłabić złotego.
Kolejna kwestia to reakcja rządu na straty, jakie może ponieść cała gospodarka, nie tylko poszczególne firmy, gdyby koronawirus wpłynął też na ograniczenie popytu konsumpcyjnego. – Jak wynika z naszych obliczeń, gdyby w Polsce na dwa tygodnie stanął stanął sektor usług rynkowych, takich jak restauracje, kina, turystyka, imprezy masowe, itp., to obniżyłoby to PKB o 0,8 pkt. proc. w jednym kwartale – mówi Rafał Benecki z ING Banku. Jeszcze większe straty mogłoby zaś przynieść ograniczenie popytu na dobre trwałe, takie jak sprzęt AGD, meble, elektronikę, itp. – Najbardziej obawiamy się sytuacji, w której siada popyt wewnętrzny w Niemczech i w Polsce, bo wcześniej te dwa czynniki były odpowiedzialne za odporność Polski na wojny handlowe.
XXVII edycja rankingu Lista 500
Gala rozdania nagród już 14 maja podczas Impact'25
Dowiedz się więcej
Ale nawet to nie jest najczarniejszy scenariusz. Powyższe wyliczenia oparto na założeniu, że wszystkie negatywne efekty mają charakter przejściowy: wraz z wygasaniem epidemii życie gospodarcze wraca na stare tory. A to nie jest przesądzone, mogą się pojawić tzw. efekty drugiej rundy. Np. niemożność szybkiego odbudowania relacji biznesowych, bankructwa firm, zwolnienia, pogorszenie się sytuacji na rynku pracy.
Wsparcie dla poszkodowanych
– Scenariusz najczarniejszy z czarnych oznacza, że epidemia silnie uderza w aktywność gospodarczą i popyt u nas i u naszych sąsiadów, a efekty tego uderzenia są odczuwalne przez następnych kilka kwartałów – analizuje Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole Bank Polska. – Wówczas konieczne byłyby dostosowania po stronie polityki pieniężnej, czyli obniżka stóp, ale też dostosowania fiskalne. Choćby duże ulgi podatkowe, zwiększone transfery do grup najbardziej poszkodowanych, może przyspieszenie nakładów publicznych itp. To wymagałoby miksu różnych działań – dodaje.