Prezes PiS zaskoczył wszystkich, mówiąc podczas jednego ze spotkań z wyborcami o możliwości uruchomienia programu dla młodych rodzin, dzięki któremu kredyt mieszkaniowy kosztowałby 2 proc. rocznie wobec bieżącego średniego oprocentowania rzędu 9 proc. Polityk nie podał szczegółów, ale wspomniał, że finansową rolę miałby w tym schemacie odegrać Bank Gospodarstwa Krajowego. Instytucja właśnie odpowiedziała na naszą prośbę o komentarz.
– BGK, jako bank rozwoju, ma ogromne doświadczenie dotyczące programów zwiększających dostęp do mieszkań. Jesteśmy obecnie operatorem programów rządowych, które wspierają budownictwo socjalne, komunalne i społeczne. Zarządzamy funduszami, które zwiększają dostępność architektoniczną budynków wielorodzinnych, a także poprawiają ich efektywność energetyczną. Prace nad tym konkretnym programem prowadzone są przez Ministerstwo Rozwoju i Technologii, są na wczesnym etapie, dlatego trudno mówić o szczegółach – mówi „Rzeczpospolitej” Anna Tkocz z departamentu komunikacji BGK.
Problem jest palący. Sierpień to bowiem kolejny miesiąc prawdziwego pogromu na rynku kredytów mieszkaniowych. Według szacunków Biura Informacji Kredytowej banki i SKOK-i otrzymały 12,4 tys. wniosków o udzielenie takiej pożyczki, aż o 71 proc. mniej niż rok wcześniej i ponad 12 proc. mniej niż w lipcu. To najsłabszy wynik od stycznia 2007 r., kiedy BIK rozpoczęło monitorowanie rynku. Średnia wartość wnioskowanego kredytu mieszkaniowego w sierpniu br. wyniosła prawie 337 tys. zł, o 2,8 proc. mniej rok do roku i 0,9 proc. mniej miesiąc do miesiąca.
Łączna wartość kredytów w zapytaniach była o prawie 71 proc. niższa niż rok wcześniej, tym samym wartość BIK Indeksu Popytu na Kredyty Mieszkaniowe jest najniższa od początku analizowania rynku, czyli stycznia 2008 r.