Jego nazwisko występuje w odtajnionych materiałach ze śledztwa Prokuratury Regionalnej w Katowicach jako osoby, która rzekomo kupowała kradzione rzeczy, a za oddanie kolekcji sreber do muzeum w Kazimierzu miano mu się odwdzięczyć gruntami, na których następnie stanęła osławiona willa. W materiałach podaje się też, że Jaworski pracował w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego i był dyrektorem w MSW.

On sam temu zaprzeczał. „Mój klient był inżynierem metalurgiem, przedstawicielem zagranicznych firm w Polsce. Przekazał wielu placówkom – w tym muzeum w Kazimierzu – liczne cenne rzeczy, ale nic w zamian nie uzyskał, a w szczególności nie były to grunty" – podkreśla jego pełnomocnik adwokat Marek Małecki.

CBA sporządzając materiały na potrzeby śledztwa oparło się na plotkach i pomówieniach nie weryfikując prawdziwości pozyskanych w ten sposób informacji – głosi oświadczenie prawnika Jaworskiego, który chce dochodzić w sądzie „satysfakcji prawnej i finansowej" wobec „właściwych organów i urzędników podejmujących w tej sprawie decyzje".

Za szczególnie bulwersujące uznał on ujawnienie materiałów CBA na temat jego spraw rodzinnych, sytuacji osobistej oraz stanu zdrowia dzieci. Pan Jędrzej Jaworski nie był paserem i nigdy nie kupił żadnego przedmiotu pochodzącego z przestępstwa – dodaje mec. Małecki.