Madryt zniósł zakaz wjazdu z państw Schengen 21 czerwca, w samą porę, aby uratować sezon turystyczny. Ale zamiast tłumów, które zalewały o tej porze roku plaże Costa del Sol, Balearów czy Wysp Kanaryjskich, są pustki. Niemcy i Brytyjczycy boją się przyjeżdżać do jednego z najbardziej dotkniętych Covid-19 krajów świata. Nie chcą też wydawać w niepewnych czasach zbyt dużo pieniędzy na wakacje.
Dla Hiszpanii, która czerpie ponad 13 proc. PKB z turystyki, to dramat. Ale podobną tragedię przeżywają Włochy, Grecja, Portugalia. Tym bardziej że to nie wszystko. – Na południu Europy skumulowały się problemy strukturalne: wysokie bezrobocie, ogromny dług, zapaść demograficzna, niewydolność administracji. To składa się na bezprecedensowy kryzys – mówi „Rzeczpospolitej" Wolfango Piccoli, wiceprezes czołowej londyńskiej firmy doradczej Teneo.
MFW przewiduje, że w tym roku hiszpańska gospodarka załamie się o 12,8 proc. Takiej zapaści królestwo nie przeżyło od zakończenia wojny domowej w 1939 r. Równie złych wyników Fundusz spodziewa się dla Włoch.
Jego zdaniem w Europie Środkowej kryzys będzie zdecydowanie łagodniejszy: w Polsce gospodarka skurczy się o 4,6 proc., na Węgrzech o 3,1 proc., w Czechach o 6,5 proc. To kraje, które nie tylko skuteczniej uchroniły się przed pandemią, ale mają też niższy dług, bardziej konkurencyjny przemysł, korzystniejszą strukturę gospodarki.
Już przed kryzysem nasz region doganiał pod względem dochodu na mieszkańca (przy uwzględnieniu realnej siły nabywczej) południe Europy. Np. Czechy (40,5 tys. dol. na osobę, dane MFW ) zrównywały się już z Włochami (41,5 tys.) i Hiszpanią (43,0 tys.). Z kolei Polska (35,6 tys.) czy Węgry (35,7 tys.) już kilka lat temu wyprzedziły Grecję (31,6 tys.), a w ubiegłym roku Portugalię (34,9 tys.). Jednak wiele wskazuje na to, że po pandemii biegun biedy na trwałe przeniesie się z naszego regionu na południe.