Epidemia krztuśca. Nowe dane na temat liczby zachorowań

Od 1 stycznia do 30 listopada 2024 r. w Polsce odnotowano 28 490 przypadków krztuśca. W analogicznym okresie 2023 r. były to 792 zachorowania. Około połowy rozpoznań kokluszu nie ma potwierdzenia laboratoryjnego.

Publikacja: 04.12.2024 08:55

Krztusiec należy do najbardziej zakaźnych chorób. Jedna osoba jest w stanie zarazić 18 innych

Krztusiec należy do najbardziej zakaźnych chorób. Jedna osoba jest w stanie zarazić 18 innych

Foto: Adobe Stock

Liczba zachorowań na krztusiec jest najwyższa od ok. 40 lat – zauważa prof. Iwona Paradowska-Stankiewicz, konsultant krajowa w dziedzinie epidemiologii, która od lat zajmuje się krztuścem w Narodowym Instytucie Zdrowia Publicznego Zakładzie Higieny – Państwowym Instytucie Badawczym.

Krztusiec – połowa rozpoznań na podstawie objawów klinicznych

Konsultant krajowa przyznaje, że nie do końca wiemy, z czego wynika obecny wzrost liczby zachorowań na krztusiec. W Narodowym Instytucie Zdrowia Publicznego trwa analiza danych pod tym kątem. Obejmuje ona również sposób rozpoznania krztuśca. – Sprawdzamy, czy to, co jest zgłaszane do nadzoru epidemiologicznego jako krztusiec, rzeczywiście jest krztuścem. Nie wszystkie przypadki kokluszu są bowiem potwierdzone laboratoryjnie – mówi prof. Paradowska-Stankiewicz.

Bezpłatne wykonanie badań pod kątem krztuśca jest możliwe w przypadku pacjentów, którzy trafili do szpitala i są diagnozowani z myślą o właściwym rozpoznaniu choroby. W opiece ambulatoryjnej, czyli podczas wizyty u lekarza w poradni, nie ma możliwości wykonania testu za darmo, świadczenie nie jest bowiem finansowane ze środków publicznych.

– Na podstawie zgromadzonych danych wiemy, że ok. 50 proc. rozpoznań krztuśca to rozpoznania na podstawie objawów klinicznych, czyli bez dodatkowych badań laboratoryjnych. Jednak nawet, jeśli podzielilibyśmy dotychczasową liczbę zakażeń na pół i uznamy tylko te przypadki, które zostały potwierdzone laboratoryjnie, to nadal otrzymamy wynik wyższy niż jeszcze kilka lat temu – mówi profesor.

Czytaj więcej

Kobiety w ciąży nie stanęły w kolejce do szczepień przeciw krztuścowi

– Z ostatnią epidemią krztuśca mieliśmy do czynienia w 2016 roku. Kolejną epidemię „planowaliśmy” na 2019–2020 rok, bo w warunkach naturalnych zjawisko to występuje co trzy–cztery lata, kiedy nagromadzą się ludzie, którzy nie mają odporności i choroba szybciej się rozprzestrzenia. Cykl ten zaburzył wybuch pandemii koronawirusa, ale to, że krztusiec powróci, było wiadomo – mówi prof. Leszek Szenborn, zastępca przewodniczącego Polskiego Towarzystwa Wakcynologii. Jak dodaje, krztusiec należy do najbardziej zakaźnych chorób. Jedna osoba jest w stanie zarazić 18 innych (to tzw. współczynnik reprodukcji), bo zaraźliwość chorego trwa nawet do trzech tygodni.

Dwukrotny wzrost liczby uchyleń od szczepień

Na wysoki wzrost liczby zachorowań wpływa kilka czynników. Pierwszy z nich – wskazuje prof. Paradowska-Stankiewicz – to szczepienia, a raczej ich brak. Z danych NIZP PZH-PIB, przytoczonych w raporcie Najwyższej Izby Kontroli („Wykonanie obowiązkowych szczepień ochronnych dzieci i młodzieży”) sprzed kilku dni wynika, że w ostatnich pięciu latach liczba uchyleń od szczepień obowiązkowych zwiększyła się dwukrotnie, od 40,3 tys. w 2018 r. do 72,7 tys. w 2022 r. W 2023 r. odnotowano zaś 87 344 odmowy zaszczepienia dziecka. Prof. Szenborn wyjaśnia przy tym, że wskazana liczba dotyczy pojedynczych szczepień, a nie pojedynczych osób. Jedno dziecko szczepi się bowiem kilka razy.

Jednocześnie w 2023 r. stan zaszczepienia dzieci w drugim roku życia (według rocznika) w schemacie szczepienia pierwotnego przeciwko krztuścowi, które obejmuje trzy dawki podawane w ciągu pierwszych sześciu miesięcy życia, to w aż 13 województwach mniej niż 95 proc., czyli optymalny stan zaszczepienia populacji. To dane z raportu NIZP PZH-PIB „Szczepienia ochronne w Polsce w 2023 roku”.

Prof. Szenborn wskazuje jednak, że społeczeństwo polskie nadal jest stosunkowo dobrze wyszczepione na tle innych, a postęp związany ze szczepieniami obrazuje liczba zgonów z powodu krztuśca. W 1953 roku, jeszcze przed wprowadzeniem programu obowiązkowych szczepień przeciw kokluszowi w latach 60., liczba ofiar epidemii przekroczyła 1340 osób. W tym roku na koklusz zmarła jedna osoba.

Oceny ekonomicznej i epidemiologicznej programu szczepień ochronnych na przykładzie krztuśca dokonali Marta Banaszczyk-Ruś, prof. Marcin Czech i dr Otton Roubinek. Analiza ekonomiczna wykazała, że koszty związane z realizacją programu szczepień są niższe niż bezpośrednie koszty leczenia chorób. Dla przykładu w przedpandemicznym 2019 roku, kiedy odnotowano 1629 zachorowań na krztusiec i 482 hospitalizacje, koszty leczenia chorych wyniosły ok. 1,5 mln zł. Szacowana liczba zachorowań na koklusz w przypadku całkowitego zaniechania wykonywania szczepień sięgnęłaby zaś 4,8 mln, a koszty leczenia – 1,9 mld zł.

Doszczepianie z natury na krztusiec

Inny czynnik, który odpowiada za obecny wzrost zachorowań, wiąże się z efektem odbicia popandemicznego. – Krztusiec rozprzestrzenia się przede wszystkim drogą kropelkową, a podczas pandemii ograniczyliśmy kontakty społeczne, przez co bakteria miała ograniczone pole zasięgu. Kiedy powróciliśmy do normalnego trybu życia, rozpoczął się wzrost liczby zakażeń. Można powiedzieć, że bakteria „czekała”, aż będzie mogła zaatakować osoby podatne na zachorowanie – wyjaśnia prof. Paradowska-Stankiewicz.

Do podobnych wniosków dochodzi prof. Szenborn. Jak tłumaczy, jedynym rezerwuarem bakterii, która wywołuje chorobę, jest człowiek. Podczas pandemii niemal zniknęły wszystkie choroby zakaźne, a tym samym zniknęło krążenie drobnoustrojów. W przypadku człowieka naturalny kontakt z drobnoustrojami pełni zaś funkcję dawek przypominających szczepionki, które budują odporność. – Takie doszczepianie z natury ma krytyczne znaczenie, bo przechorowanie krztuśca raz nie oznacza, że nie zachoruje się ponownie w przyszłości – wyjaśnia.

Czytaj więcej

Mija pięć lat od pacjenta zero w Wuhan. Od czego zacznie się kolejna pandemia?

Dodatkowo cechą patogenów jest to, że ciągle wykształcają nowe sposoby przetrwania. Dotyczy to również pałeczki Bordetella pertussis. W tym kontekście prof. Szenborn wskazuje, że szczepionki, którymi dorośli zostali zaszczepieni jako dzieci, przygotowano z antygenów, które krążyły w środowisku w przeszłości, a nie dzisiaj. – To także może odgrywać rolę, jeżeli chodzi o wzrost liczby zachorowań, ale to wszystko hipotezy – mówi.

Prof. Paradowska-Stankiewicz wskazuje zaś, że na podstawie obserwacji i badań epidemiologicznych można stwierdzić, że czas trwania ochrony poszczepiennej jest dosyć krótki. - Kiedyś wydawało się, że jeżeli przeszliśmy przez pełny cykl szczepień, to odporność trwa 15–20 lat. Teraz wiemy już, że to 5–6 lat, a czasami nawet krócej – zauważa.

Liczba zachorowań na krztusiec jest najwyższa od ok. 40 lat – zauważa prof. Iwona Paradowska-Stankiewicz, konsultant krajowa w dziedzinie epidemiologii, która od lat zajmuje się krztuścem w Narodowym Instytucie Zdrowia Publicznego Zakładzie Higieny – Państwowym Instytucie Badawczym.

Krztusiec – połowa rozpoznań na podstawie objawów klinicznych

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
COVID19 i choroby zakaźne
Przy ataku z użyciem trucizny leków nie wystarczy dla wszystkich w UE
Materiał Promocyjny
Transformacja w miastach wymaga współpracy samorządu z biznesem i nauką
COVID19 i choroby zakaźne
Mija pięć lat od pacjenta zero w Wuhan. Od czego zacznie się kolejna pandemia?
COVID19 i choroby zakaźne
Kobiety w ciąży nie stanęły w kolejce do szczepień przeciw krztuścowi
COVID19 i choroby zakaźne
Covid-19 i grypa w natarciu. Jak uniknąć zakażenia?
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
COVID19 i choroby zakaźne
Gorączka zachodniego Nilu: Co to za choroba i jakie ma objawy?
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska