Mimo że w Polsce sklepów spożywczych jest wciąż najwięcej w Europie, nasz rynek ma ciągle duży potencjał rozwoju. Zdecydowanie najbardziej przyszłościowe formaty to supermarkety i dyskonty. Sklepy takie są średniej wielkości, znacznie łatwiej jest więc znaleźć odpowiedni lokal czy działkę pod inwestycję. Klienci mogą w nich zrobić także większe zakupy, bez konieczności dojeżdżania do wielkiego hipermarketu, gdzie poświecą na nie znacznie więcej czasu.
Z punktu widzenia klientów najważniejszym argumentem są jednak ceny. A?hipermarkety nie zawsze są w Polsce najtańszymi sklepami, bardzo często przegrywają z dyskontami, ale również supermarketami, także delikatesowymi.
5,8 mld euro wyniosły obroty sieci Biedronka w 2011 r. Co ciekawe, lider rynku rozwija się najszybciej
Z danych firmy doradczej Planet Retail wynika, że na tysiąc mieszkańców w Polsce przypada tylko 97 mkw. supermarketów i dyskontów. Na tle państw europejskich to wciąż bardzo słaby wynik. Nawet w Hiszpanii, z racji podobnych przyzwyczajeń konsumentów często porównywanej do naszego kraju, jest to już 166 mkw., natomiast u europejskich liderów, jak Francja czy Niemcy, jest to znacznie powyżej 200 mkw.
Firmy też zauważyły potencjał tego segmentu rynku. Dlatego choć niewielkich, tradycyjnych sklepików co roku znika po kilka tysięcy, to jednocześnie otwiera się po kilkaset placówek w obydwu formatach. Najwięcej wśród dyskontów – Biedronka rocznie rozbudowuje sieć o 200–300 sklepów, i ma ich już niemal 1,9 tys. Wolniej, ale także szybko, rozwijają się pozostałe sieci w tym segmencie, choć miejsca na rynku wciąż jest sporo. – W Warszawie na jeden dyskont przypada 27,3 tys. mieszkańców. W Krakowie 27 tys., a w Białymstoku i Częstochowie po ok. 17 tys. – mówi Maciej Bartmiński, prezes firmy badawczej Market Side.