"Rz": Czy pana zdaniem Europa zdoła kiedykolwiek wyjść z gigantycznej zapaści na rynku motoryzacyjnym?
Carlos Tavares
: Chciałbym, żeby na to pytanie odpowiedzieli politycy. Na podstawie badań rynkowych widać, że rynek europejski nie powróci do poziomu z lat 2006 - 2007 przynajmniej do roku 2018. Jeśli więc pojawi się ożywienie, to będzie bardzo powolne. Europa najtrudniejszy czas ma jeszcze przed sobą. Jeszcze w styczniu prognozowano, że rynek skurczy się o 3 proc. W połowie roku wiadomo było, że będzie to minus 8 proc. We Francji sądziliśmy, że będzie to minus 6 proc., a spadek jest dwucyfrowy. Odbudowa zaś zacznie się, dopiero gdy rynek sięgnie dna, a do tego jeszcze nie doszło. Pozostaje nadzieja, że nastąpi to wkrótce. W tej chwili najważniejsze, by konsumenci odzyskali zaufanie. Tak jak w Stanach Zjednoczonych w latach2008-2009. Jak długo więc Europejczycy nie będą pewni swojej przyszłości, przeważy naturalna ludzka reakcja: raczej oszczędzę pieniądze, niż je wydam.
Mówi pan: to problem dla polityków. Co mogą zrobić politycy?
Jeśli cały czas mówią ocięciu kosztów, oszczędzaniu, nieustannie są w defensywie, grożą recesją, nie ma co się dziwić, że konsumenci nie ufają gospodarce. W polityce tak jak w firmie: trzeba mieć wizję i wiarę oraz atrakcyjne plany na przyszłość. W Renault wiemy, że cięcie kosztów jest niezbędne, ale nie przyniesie żadnych korzyści, jeśli nie będziemy mieli planów rozwoju na przyszłość i wizji, gdzie chcemy być za 5-10 lat. To samo dotyczy polityki.