„Rz" ustaliła, że szefowie Polskiej Grupy Zbrojeniowej i Huty Stalowa Wola dostali zielone światło z MON na rozmowy z firmą zbrojeniową Samsung Techwin w sprawie licencji na produkcję koreańskich podwozi dla krabów. To uznanie porażki krajowej zbrojeniówki i cios dla śląskich konstruktorów i producentów broni pancernej. Ale przemysł nie jest bez winy.
Samobieżne superhaubice 155 mm z Huty Stalowa Wola miały być nadzieją artylerii, ale od lat są źródłem problemów w armii. Z powodu wad broni zagrożony jest kluczowy program modernizacji wojsk lądowych.
To program Regina, czyli wyposażenie wojsk lądowych najpierw w osiem, a potem 16 kolejnych krabów, a także kilkadziesiąt pojazdów dowodzenia i technicznych za ponad 500 mln zł. Należy do największych w armii.
Miał rozpocząć wielką karierę superdziała ze Stalowej Woli w siłach lądowych. W sztabach przewidywano rozszerzenie zamówienia do kilkudziesięciu, a nawet do 120 krabów. Na dostawach broni przez kolejne dekady miała zarabiać krocie zbrojeniówka. Te nadzieje stanęły właśnie pod znakiem zapytania.
Pechowe ?podwozia
Źródłem kłopotów są polskie podwozia do licencyjnej, samobieżnej haubicy 155 mm. Huta Stalowa Wola, producent broni, która w końcu 2012 r. osiem krabów skierowała do intensywnych testów w armii, musiała wycofać broń do poprawki. W pierwszej partii samobieżnych haubic na podwoziach wykryto mikropęknięcia. Za słabe okazały się też systemy napędowe, oparte na silnikach S-1000 ze zlikwidowanych zakładów PZL Wola w Warszawie.