USA nadganiają zaniedbania w produkcji amunicji

Wsparcie wojskowe USA dla Ukrainy kuleje także dlatego, że po końcu zimnej wojny zaniedbano produkcję amunicji. Teraz zapóźnienia są nadganiane, ale wymaga to czasu i pieniędzy.

Publikacja: 01.07.2024 04:30

Wojna w Ukrainie pokazała, że trudno wygrać bez przewagi w amunicji i pociskach artyleryjskich ARIS

Wojna w Ukrainie pokazała, że trudno wygrać bez przewagi w amunicji i pociskach artyleryjskich ARIS MESSINIS/AFP

Foto: ARIS MESSINIS

Prawie sześć razy mniej pocisków artyleryjskich w porównaniu z zimnowojennymi mocami produkcyjnymi wytwarzały USA tuż przed rosyjską inwazją na Ukrainę. Przed wybuchem obecnej wojny największa potęga wojskowa świata produkowała miesięcznie zaledwie 14,4 tys. standardowych pocisków kalibru 155 mm. Dla porównania w 1980 r. – w kulminacyjnym momencie zimnej wojny – Amerykanie deklarowali moce sięgające 84 tys. sztuk na miesiąc.

Czytaj więcej

Biały Dom przyśpiesza pomoc dla Ukrainy. Nadciągają Patrioty, Bradley’e i Javelin’y

Zdaniem Bloomberga to pokazuje, jak bardzo nieprzygotowane były USA na wojnę taką, jak tocząca się obecnie za naszą wschodnią granicą. Po upadku ZSRR przez ponad trzy dekady Amerykanie koncentrowali się na zdolnościach produkcyjnych najbardziej zaawansowanych technologicznie rodzajów broni. Zakłady, w których produkowano pociski, Departament Obrony postanowił przeznaczyć na inne cele. Pracownicy musieli szukać nowej pracy, a z pozostałych fabryk większość była niedoinwestowana – nie były remontowane, maszyny się starzały.

Wsparcie wojskowe USA dla Ukrainy kuleje

Wojna w Ukrainie pokazała, że był to błąd, bo nawet w XXI w. wojnę trudno wygrać bez przewagi w amunicji i pociskach artyleryjskich. Tym bardziej w sytuacji, gdy Rosja stosuje strategię wojny na wyczerpanie. Jak w kwietniu w amerykańskim Kongresie oceniał dowódca sojuszniczych sił NATO w Europie, generał Christopher Cavoli, od początku wojny Rosjanie wystrzelili dziesięć razy więcej pocisków niż Ukraińcy.

Choć Kreml – wykorzystując zapasy odnowionych pocisków z czasów ZSRR oraz kupując północnokoreańską amunicję i irańskie drony – nadrabia ilością niedostatki w jakości, to i tak skala dysproporcji jest uderzająca. Tymczasem bardziej zaawansowana technicznie od pocisków kalibru 155 mm amunicja nie zdała w Ukrainie egzaminu, bo okazało się, że Rosjanie są w stanie niszczyć systemy jej naprowadzania.

Czytaj więcej

Donald Trump uzależni pomoc wojskową dla Ukrainy od negocjacji Kijowa z Moskwą?

Amerykańskie zapasy pocisków artyleryjskich uszczupliła pomoc wojskowa dla Ukrainy, ale też prowadzącego operacje w Strefie Gazy Izraela. To jednak się zmienia. Kongres przyznał 650 mln dol. na ponowne uruchomienie krajowej produkcji używanego w pociskach trotylu, którą porzucono wraz z upadkiem ZSRR (USA sprowadzały go m.in. z Polski).

W nieco ponad dwa lata produkcja pocisków wzrosła dwuipółkrotnie, do 36 tys. sztuk miesięcznie. Jak zapowiada Pentagon – do początku przyszłego roku zwiększy się ona o kolejne 90 proc., a pod koniec 2025 r. nie będzie spadała poniżej 100 tys. miesięcznie. „Tak szybkiej i szeroko zakrojonej mobilizacji od zakończenia drugiej wojny światowej jeszcze nie widzieliśmy” – komentuje Bloomberg.

Podobną jest w Europie. Aby skłonić członków do odbudowy zapasów pocisków, NATO zmieniło wytyczne dotyczące ich wielkości.

Pentagon wciąż musi przekonywać Kongresmenów do nowych inwestycji

Mimo to Pentagon wciąż musi przekonywać kongresmenów, że długoterminowy program rozwijania mocy produkcji amunicji to inwestycja w odstraszanie nieprzyjaciół. Potrzebne są remonty istniejących fabryk, zakup nowoczesnych maszyn oraz zwiększanie zatrudnienia i szkolenie pracowników. Sporym problemem są kwestie środowiskowe i dotyczące bezpieczeństwa, chociażby wynikające z podatności fabryk amunicji na pożary, eksplozje i inne wypadki.

Czytaj więcej

Korea Południowa na pomocą Ukrainie. Kwota robi wrażenie

Do tego dochodzi sprzeciw części klasy politycznej wobec wojskowego wspierania Ukrainy, który znacząco przyczynił się do pogorszenia sytuacji na froncie. Choć przeciwnicy udzielania Ukrainie pomocy wskazują, że prawdopodobnie i tak nie umożliwi to jej wygrania wojny, to zwolennicy przypominają o korzyściach gospodarczych dla samych USA. Zwiększanie mocy produkcyjnych amunicji oznacza powstawanie nowych miejsc pracy.

– Amerykańscy robotnicy będą produkować najnowocześniejszy sprzęt. To jest coś, co musimy zrobić nie tylko dla Ukrainy, ale i dla siebie – przekonywał ostatnio w rozmowie z reporterami Mitch McConnell, lider republikańskiej mniejszości w Senacie i jeden z najzagorzalszych zwolenników wspierania Ukrainy.

Prawie sześć razy mniej pocisków artyleryjskich w porównaniu z zimnowojennymi mocami produkcyjnymi wytwarzały USA tuż przed rosyjską inwazją na Ukrainę. Przed wybuchem obecnej wojny największa potęga wojskowa świata produkowała miesięcznie zaledwie 14,4 tys. standardowych pocisków kalibru 155 mm. Dla porównania w 1980 r. – w kulminacyjnym momencie zimnej wojny – Amerykanie deklarowali moce sięgające 84 tys. sztuk na miesiąc.

Zdaniem Bloomberga to pokazuje, jak bardzo nieprzygotowane były USA na wojnę taką, jak tocząca się obecnie za naszą wschodnią granicą. Po upadku ZSRR przez ponad trzy dekady Amerykanie koncentrowali się na zdolnościach produkcyjnych najbardziej zaawansowanych technologicznie rodzajów broni. Zakłady, w których produkowano pociski, Departament Obrony postanowił przeznaczyć na inne cele. Pracownicy musieli szukać nowej pracy, a z pozostałych fabryk większość była niedoinwestowana – nie były remontowane, maszyny się starzały.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Rosjanom brakuje broni na Ukrainie. Oto co wymyślili
Materiał Promocyjny
Dodatkowe korzyści dla nowych klientów banku poza ofertą promocyjną?
Biznes
Ozempic ma być tańszy. Joe Biden chce zmusić koncerny do obniżek cen
Biznes
Aleksandra Załęska: Nie ma uzasadnienia, by równolegle wypuszczać na rynek dwa standardy
Biznes
Lego to prawdziwa kopalnia złota. Najbardziej dla złodziei
Materiał Promocyjny
Lidl Polska: dbamy o to, aby traktować wszystkich klientów równo
Biznes
Bruksela i Pekin boksują się o samochody elektryczne