W początkach 2023 roku kolejni giganci streamingu ujawniali swoje plany produkcyjne w Wielkiej Brytanii, gdzie kręci się dużą liczbę produkcji dla Amazona czy Netfliksa. Netflix zapowiadał wtedy, że na produkcję w Wielkiej Brytanii zamierza wydawać 1,2 mld funtów rocznie. To właśnie w Zjednoczonym Królestwie kręcone są w dużej mierze hity Netfliksa i tu powstały takie seriale jak (co dość oczywiste z uwagi na bohaterów) The Crown, Heartstopper czy spora część scen Wiedźmina. Łącznie sektor produkcji filmowej i telewizyjnej wart jest w Wielkiej Brytanii 6 mld funtów rocznie.
Czytaj więcej
Większość aktorów nie jest gwiazdami i nie ma takich rezerw pieniężnych, by utrzymać się w czasie strajku. Dlatego dorabiają w serwisie dla aktorów, w którym mogą sprzedawać personalizowane nagrania.
Jednak obecnie sektor produkcji filmowej stoi w obliczu potężnego kryzysu, którego głównym powodem jest strajk za oceanem. Brak gotowości wielkich studiów do tego, by poprawić udział scenarzystów i aktorów w zyskach z produkcji filmowych i telewizyjnych doprowadził do przeciągającego się strajku, który rozpoczęli scenarzyści 2 maja. W lipcu do strajku dołączyli też aktorzy.
W efekcie amerykańskie studia i telewizje nie tworzą nowych produkcji, znacząco ograniczona jest też promocja już gotowych dzieł (aktorzy nie tylko nie grają, ale także nie wykonują obowiązków promocyjnych). A to skutkuje tym, że zawieszono kręcenie produkcji takich, jak Silos (dla AppleTV+) czy filmy Deadpool 3 i Wicked.
Główne studia produkcji filmowej to miasta duchów
Związek Bectu szacuje, że trzy czwarte niezależnych ekip filmowych jest obecnie bez pracy. Na co wpływ ma nie tylko strajk w Hollywood, ale także problemy brytyjskich nadawców, którzy mają z jednej strony nadmiar ukończonych programów, a z drugiej zmagają się z mniejszymi wpływami z reklam.