Problem w tym, że rząd nie ma zamiaru dzielić się tortem. Ręce na e-kasynach trzyma od 2018 r. To wówczas, w efekcie znowelizowanej sześć lat temu Ustawy o grach hazardowych, na rynku zaczął obowiązywać monopol. Jedyne legalne kasyno online należy do Totalizatora Sportowego (TS). Państwowa spółka robi na nim świetny biznes – sprzedaż oferty hazardowej w sieci rośnie w imponującym tempie. Tylko w latach 2018–2021 udział Total Casino (tak nazywa się e-kasyno należące do TS) w całym legalnym rynku kasyn i automatów do gier w Polsce skoczył z poniżej 1 do niemal 50 proc. (dla porównania w tym samym okresie sektor ten w wzrósł z 6 do 29 proc.). Roczne przychody netto monopolisty z tej działalności wzrosły w latach 2019–2020 o 98 proc., zaś między 2020 a 2021 r. o kolejne aż 103 proc. Ta imponująca dynamika, z jaką rośnie strumień pieniędzy płynących od internetowych graczy, to jednak tylko jedna strona medalu. W cieniu zmonopolizowanego rynku, na który apetyt mają legalnie działające firmy hazardowe, panoszą się bowiem operatorzy, którzy za nic mają polskie prawo. Chodzi o co najmniej kilkadziesiąt e-kasyn (na tzw. licencjach offshore), które działają nielegalnie.
Miliardy bez licencji
Jak wynika z analiz EY, obroty szarej strefy w sektorze kasyn online zwiększyły się od 2018 r. o ponad jedną piątą. W drugim roku pandemii nielegalny biznes wystrzelił i sięgnął ponad 20 mld zł. Utracone dochody państwa z tytułu podatku wzrosły tym samym z 330 mln zł w 2018 r. do ponad 400 mln zł w roku 2021.
Marek Rozkrut, główny ekonomista EY na Unię Europejską, a przy tym współautor raportu o szarej strefie w branży hazardu, tłumaczy, że komfort – związany z faktem, iż w ostatnich latach udział szarej strefy w internetowym rynku kasyn i zakładów bukmacherskich spada – jest całkowicie złudny, gdyż poziom ten w ujęciu nominalnym rośnie. – Obserwowany spadek udziału nie wynika z kurczenia się szarej strefy, a z szybszego wzrostu rynku legalnego – wyjaśnia. I zaznacza, że sektor finansów publicznych, mimo nowelizacji prawa i wprowadzonych wraz z nią narzędzi przeciwdziałania szarej strefie na rynku e-hazardu, wciąż mocno traci. – Każdego roku to setki milionów złotych z tytułu nieodprowadzonego podatku od gier, do których należałoby jeszcze dodać utracone dochody z CIT czy PIT – dodaje.
Wedle danych EY operatorzy działający na rynku e-kasyn i internetowi bukmacherzy, działający bez licencji, wygenerowali w 2021 r. aż 1,5 mld zł przychodów netto (stanowią one różnicę między przychodami ze sprzedaży i wypłaconymi wygranymi).
Nieskuteczna broń na hazardową hydrę
Resort finansów kilka lat temu stworzył tzw. Rejestr Domen Zakazanych – to tam wpisywane są blokowane strony internetowe, na których operatorzy bez licencji oferują nielegalne gry i zakłady.
Liczba tych adresów rośnie w zastraszającym tempie. Walka z nimi wygląda jak pojedynek z hydrą, bo w miejsce jednej zamkniętej domeny pojawiają się kolejne. Blokada „lewych” serwisów nie pomaga – te zmieniają nazwę i działają dalej. Nielegalni operatorzy, po zamknięciu strony, momentalnie otwierają następną, z kolejnym numerkiem, i tak portal Betsafe korzysta już z liczby 81, szwedzki Betsson – ma w aktywnym obecnie linku liczbę 50, zaś zarejestrowana na Malcie i notowana na sztokholmskiej giełdzie marka Unibet (spółka Kindred Group) – 55. Dziś w rejestrze jest już prawie 30 tys. stron internetowych, których „wyławianiem” zajmuje się opolski urząd celno-skarbowy (zgodnie z przepisami w ciągu 48 godzin powinny być one zablokowane przez operatorów internetowych). Tylko od stycznia br. wpisano na „czarną listę” ok. 2 tys. domen, a od sierpnia 2021 r. przybyło ich aż 15 tys. ∑