Na motoryzacyjnym rynku wtórnym rozkręca się internetowa sprzedaż aut. Wirtualne salony oferują zarówno sieci autokomisów, importerzy nowych samochodów, jak i powołane do tego celu platformy e-commerce. I choć udział takiego kanału prawdopodobnie jeszcze długo nie będzie w stanie zagrozić tradycyjnej formie sprzedaży, przynajmniej w polskich warunkach, to firmy działające na rynku wtórnym nie mogą sobie pozwolić na jego pomijanie.
Bo skoro w sieci zamawia się meble czy wycieczki dookoła świata, to czemu nie można byłoby kupować w ten sposób samochodów? Już z badania EY Automotive Survey 2019 wynikało, że ponad jedna trzecia polskich kierowców rozważałaby zakup nowego samochodu online. Jednak internetową sprzedaż samochodów rozkręciła dopiero pandemia. Jak informował Europejski Fundusz Leasingowy, w ubiegłym roku co drugi przedsiębiorca z sektora małych i średnich przedsiębiorstw był zainteresowany całkowicie zdalnym procesem zakupu nowego auta. Teraz konsumenci zaczynają kupować w ten sposób samochody używane.
Obiecujący biznes
Według analityków platformy Spotawheel rozwój e-commerce jest obecnie najważniejszym trendem w zakresie sprzedaży i odkupu aut na rynku wtórnym. Zdaniem Radosława Grzeli, dyrektora zarządzającego Spotawheel w Polsce, tradycyjny model sprzedaży opierający się na salonach, showroomach i rozbudowanych działach handlowych utrzymał się wśród dilerów samochodów dość długo, niemal bez żadnej konkurencji ze strony świata cyfrowego. – Sfera cyfrowa była do tej pory traktowana przez nasz sektor dość nieufnie, a strony internetowe służyły głównie jako mniej lub bardziej eleganckie wizytówki, bez żadnych funkcjonalności związanych z e-commerce – mówi Grzela. Tymczasem branża motoryzacyjna, jako wiodąca w najnowszych rozwiązaniach technologicznych, powinna być liderem w takim podejściu do rozwoju biznesu, które obejmuje wszystkie możliwe kanały sprzedaży. – Ignorowanie postępu technologii i niewykorzystywanie potencjału e-commerce to błąd, na który raczej nikogo już nie stać – dodaje Grzela.
Rok temu grupa Aures Holdings zapowiedziała uruchomienie internetowego salonu samochodów używanych Driverama. Przedsięwzięcie ma się opierać na internetowych zakupach i sprzedaży używanych samochodów w Europie Zachodniej, a docelowo powinno objąć nawet klientów końcowych poza państwami członkowskimi UE. Na razie rozwija się w Niemczech: w ramach Driveramy sprzedano do tej pory ponad 2,6 tys. pojazdów. – Uruchomienie projektu znacznie przyspieszyły nasze doświadczenia sprzedaży samochodów przez internet w czasie pandemii. Nauczyliśmy się, jak skonfigurować wszystkie procesy, aby osiągnąć wysoki wskaźnik skuteczności transakcji, a samochody nie były zwracane. Pierwsze wyniki Driveramy pokazują, że jesteśmy na dobrej drodze – powiedział Stanislav Gálik, dyrektor generalny Driveramy, podczas podsumowania wyników Aures Holdings z I kwartału 2022 r. W kwietniu platforma miała już ponad 1000 pozytywnych opinii w niemieckim serwisie Trustpilot oceniającym wiarygodność dilerów; 99 proc. z nich to opinie pięciogwiazdkowe.
Z analizy należącej do PKO BP platformy Automarket.pl oferującej zarówno nowe, jak i używane samochody wynika, że już jedna piąta wszystkich umów zawieranych w Automarkecie jest w pełni online. 60 proc. z nich wybiera usługę dostawy samochodu pod dom – bez jazdy testowej i oględzin pojazdu przed podpisaniem umowy ze sprzedawcą. Nie oznacza to jednak, że samochód kupuje się w ciemno.