Polska coraz mocniej przyciąga używane samochody po kolizjach i wypadkach

Prawie 94 proc. aut sprowadzonych w 2024 r. do Polski z USA miało powypadkową przeszłość, a przywiezionych z Niemiec – niemal 87 proc. – wynika z najnowszego raportu carVertical.

Publikacja: 31.01.2025 04:01

Polska coraz mocniej przyciąga używane samochody po kolizjach i wypadkach

Foto: Adobe Stock

Zdecydowana większość używanych samochodów, jakie trafiły w ubiegłym roku do Polski z zagranicy, ma za sobą wypadkową przeszłość. Z obejmującego 2024 rok raportu zajmującej się badaniem historii pojazdów firmy carVertical, do którego dotarła „Rzeczpospolita”, wynika, że w przypadku aut z rynku amerykańskiego – to czwarte pod względem wielkości źródło prywatnego importu, a trzecie z uwagi na liczbę wygenerowanych raportów dla polskich użytkowników – uszkodzonych było 93,6 proc. pojazdów. Wśród samochodów sprowadzanych z Niemiec – ich udział w raportach carVertical przekraczał jedną trzecią – wypadki lub kolizje miało za sobą 86,6 proc. W autach z Belgii będącej także popularnym kierunkiem dla importerów odsetek okazał się jeszcze wyższy – 88,3 proc., a wśród tych sprowadzanych ze Szwajcarii sięgnął 90 proc.

Foto: Paweł Krupecki

Tańsze, młodsze, ale kradzione samochody

W przypadku wymienionych kierunków sytuacja w porównaniu z ubiegłym rokiem jeszcze się pogorszyła, bo odsetek wykazanych w raportach carVertical uszkodzonych aut, choć nieznacznie, to jednak jest wyższy, zwłaszcza w przypadku Niemiec. Wielokrotnie wzrosła natomiast liczba samochodów, które po weryfikacji zleconej przez kupujących okazały się kradzione: w roku 2024 było ich już 436, podczas gdy rok wcześniej 69. Przy tym w imporcie z USA liczba takich aut podskoczyła z 2 do 98, a tych sprawdzanych przez carVertical sprowadzanych do Polski z Niemiec – z 3 do 87.

Czytaj więcej

Firma produkująca części do samochodów ogłasza upadłość. W Polsce zatrudnia 300 osób

To kolejne zestawienie pokazujące rosnącą na polskim rynku wtórnym popularność używanych samochodów z USA i ryzyko, jakie za nimi się kryje. Ich atutem są niższe ceny w porównaniu z autami sprowadzanymi z Europy, dzięki różnicom w podatkach i centralizacji sprzedaży. Są także młodsze wiekiem – średnio o dwa lata w porównaniu z samochodami z Niemiec – mają także bogate wyposażenie i niższe przebiegi: w 2024 r. sprowadzone z rynku amerykańskiego auto przejechało niespełna 131 tys. km, podczas gdy przywiezione z Niemiec – przeszło 173 tys., z Belgii – prawie 178 tys., a z Włoch – ponad 200 tys. Za to w samochodach amerykańskich raporty wykazały niemal trzykrotnie więcej przypadków cofnięcia licznika.

Uwaga na mercedesy z USA

– Znaczący udział w grupie aut sprowadzonych z rynku amerykańskiego mają samochody producentów europejskich, zwłaszcza Mercedesy i BMW. Są także Lexusy w amerykańskich wersjach. Niestety, nasze dane pokazują, że brak weryfikacji historii pojazdów sprowadzanych z USA, np. z uwagi na rosnącą liczbę samochodów po kradzieży, okazuje się bardziej ryzykowny niż w jakimkolwiek innym przypadku – powiedział „Rzeczpospolitej” Matas Buzelis, ekspert motoryzacyjny w carVertical.

Według Instytutu Samar w 2024 r. do Polski zostało sprowadzonych w sumie prawie 968 tys. używanych samochodów osobowych i lekkich dostawczych. Prywatny import samych aut osobowych przekroczył 880 tys. To o jedną piątą więcej niż rok wcześniej. Ich średni wiek przebija poziom 12 lat, co jest dużym powodem do niepokoju. – Starsze samochody zazwyczaj wykazują wyższą awaryjność i cechują się niższym poziomem bezpieczeństwa, co może prowadzić do większej liczby wypadków oraz wyższych kosztów napraw dla właścicieli – stwierdza Karolina Topolova, dyrektor generalna i prezes zarządu Aures Holdings, operatora sieci sieć centrów samochodowych AAA Auto. W statystykach Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego dotyczących prywatnego importu zaledwie mniej niż jedna dziesiąta sprowadzanych aut liczy poniżej czterech lat.

Polski rynek używanych samochodów najbardziej ryzykowny

Tymczasem z prognoz Samaru wynika, że w 2025 roku oferta na polskim rynku wtórnym jeszcze się zwiększy. – Zakładamy wzrost na poziomie ponad 4 proc., co przełoży się na import ok. 1 miliona aut używanych – przewiduje Samar. Byłby to z jednej strony efekt większej podaży samochodów z drugiej ręki za granicą, gdyż zwiększenie produkcji aut po okresie wyhamowania jej przez pandemię zachęciło klientów w Europie Zachodniej do wymiany pojazdów. Z drugiej – skutek postępującej elektryfikacji, skłaniającej część posiadaczy samochodów spalinowych do wymiany ich na elektryczne.

Czytaj więcej

Porsche weryfikuje plany elektryfikacji. Szansa na powrót spalinowego Macana

To raczej niekorzystny scenariusz, zważywszy na wyjątkowo duży udział w imporcie aut po wypadkach i kolizjach. Według udostępniającej historię rejestrowanych w Europie pojazdów firmy Carfax Europe Polska okazuje się tym europejskim rynkiem, na który trafia zdecydowana większość samochodów uszkodzonych. – Są inne kraje, jak Litwa i Gruzja, które odczuwają podobne konsekwencje tego złego importu, ale to Polska jest nim dotknięta wyjątkowo mocno – podkreśla Marcel Rotzoll, rzecznik Carfax Europe.

Zaczynamy bać się diesli

W rankingach popularności sprowadzanych marek i modeli niewiele się zmienia. Wśród samochodów osobowych pierwsze miejsce zajmuje Volkswagen, w przypadku modeli rywalizowały w ubiegłym roku trzy: Opel Astra, Volkswagen Golf i Audi A4. Samar podaje, że rośnie import osobowych modeli elektrycznych. W 2024 roku zarejestrowano blisko 5,5 tys. takich aut, o 40 proc. więcej niż w roku poprzednim. Ich atutem jest wyjątkowo duży spadek ceny w stosunku do samochodów nowych, bo wartość rezydualna elektryków maleje wyjątkowo szybko – według analiz brytyjskiego serwisu Choose my Car po pierwszych trzech latach użytkowania kurczy się o ponad połowę.

Wciąż największym powodzeniem na rynku wtórnym cieszą się pojazdy zasilane benzyną, które na portalu Autoplac.pl w 2024 roku były wyszukiwane trzykrotnie częściej niż auta z silnikami Diesla. Według jego ekspertów potencjalni użytkownicy coraz bardziej obawiają się ograniczeń związanych z obostrzeniami ekologicznymi, np. w strefach czystego transportu.

Według badań przeprowadzonych na zlecenie Volkswagen Financial Services, 35 proc. ankietowanych deklarujących chęć kupna w 2025 r. używanego samochodu jest skłonna wydać od 25 do 50 tys. zł, a 34 proc. – od 10 do 25 tys. zł. Co czwarty badany ma zdecydować się na auto w przedziale 50–100 tys. zł. Najmniejszym zainteresowaniem cieszyć się będą pojazdy używane do 10 tys. zł (9 proc.), jak i te kosztujące powyżej 100 tys. zł (5 proc.).

Zdecydowana większość używanych samochodów, jakie trafiły w ubiegłym roku do Polski z zagranicy, ma za sobą wypadkową przeszłość. Z obejmującego 2024 rok raportu zajmującej się badaniem historii pojazdów firmy carVertical, do którego dotarła „Rzeczpospolita”, wynika, że w przypadku aut z rynku amerykańskiego – to czwarte pod względem wielkości źródło prywatnego importu, a trzecie z uwagi na liczbę wygenerowanych raportów dla polskich użytkowników – uszkodzonych było 93,6 proc. pojazdów. Wśród samochodów sprowadzanych z Niemiec – ich udział w raportach carVertical przekraczał jedną trzecią – wypadki lub kolizje miało za sobą 86,6 proc. W autach z Belgii będącej także popularnym kierunkiem dla importerów odsetek okazał się jeszcze wyższy – 88,3 proc., a wśród tych sprowadzanych ze Szwajcarii sięgnął 90 proc.

Pozostało jeszcze 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Transport
Pojazdy lekkie znów popchnęły branżę leasingową do rekordu
Materiał Promocyjny
Gospodarka natychmiastowości to wyzwanie i szansa
Transport
Lotnisko w Waszyngtonie może zmienić nazwę z Dulles na Donald J. Trump
Transport
Ukraina podnosi ceny biletów do Polski i na Węgry. Powód? Za mało pasażerów
Transport
Kolej kupi pociągi jadące 200 km/h i szybciej, ale nie ma dla nich torów
Transport
Prezes Embraera: Dla nas budowa samolotów to nie tylko biznes
Materiał Promocyjny
Wystartowały tegoroczne ferie zimowe