Kłopoty ma wciąż branża gastronomiczna, której obroty w dwa lata skurczyły się o 8 mld zł. – Część restauracji otrzymało już wyższe rachunki – niektóre lokale muszą mierzyć się ze zwyżkami sięgającymi nawet kilkuset procent. Rządowa pomoc jest, niestety, niewystarczająca, a trudna sytuacja zmusza wielu restauratorów do zamknięcia swojego biznesu – mówi Maciej Podlaszewski z Pierogarni Stary Młyn, wiceprzewodniczący Polskiej Izby Gospodarczej Gastronomii. – Wprowadzony od stycznia Polski Ład znacznie skomplikował przepisy dotyczące prowadzenia działalności gospodarczej w naszym kraju. Wszystko to połączone z rosnącą z miesiąca na miesiąc inflacją stwarza nam – restauratorom – bardzo trudne warunki do dalszego funkcjonowania – dodaje.
Teraz także piekarnie czy cukiernie zmagają się z kosztami, w ich przypadku opłaty za gaz czy prąd to jeden z głównych wydatków.
– Od ubiegłego roku rozpoczął się systematyczny wzrost cen mąki, który sięgnął blisko 100 proc. Znacznie podrożały również pozostałe surowce, takie jak olej, masło, margaryna, ziarna, płatki ziemniaczane, a także materiały opakowaniowe (folia, papier, karton) – napisała w stanowisku sieć SPC, lider rynku w Warszawie. – Rok 2022 rozpoczął się od niespotykanego do tej pory wzrostu o 650 proc. ceny gazu, którym opalane są nasze piece piekarskie, oraz wzrostu cen energii elektrycznej o 340 proc. – dodaje.
Pandemia robi swoje
Branż zmagających się z kłopotami jest więcej. Inflacja uderza w handel, a rząd chce jeszcze kontrolować sklepy, czy należycie wywiążą się z wchodzącej 1 lutego obniżki VAT na żywność. Na inne sektory wpłynie piąta fala pandemii, zakażeń omikronem i związanymi z tym skierowaniami na kwarantannę. Będzie ich tak dużo, że nawet bez ogłaszania lockdownu klientów w sklepach stacjonarnych czy punktach usługowych będzie znacznie mniej. – Jeśli inflacja nagle nie wyhamuje i w gospodarce nie pojawi się stabilizacja, możemy oczekiwać kolejnego rekordu przeprowadzonych postępowań – kwituje Ansimowicz.
Nastroje nie są dobre. Z ostatniego badania dla Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor wynika, iż upadłości obawia się niemal co piąta firma z sektora MŚP, a przyczyn kłopotów upatrują one głównie w zmianach prawno-podatkowych oraz inflacji i spadku popytu. W 2020 r. o ryzyku bankructwa miało mówić 11 proc. przedsiębiorców, w 2021 r. było to 7 proc. W grudniu 2021 r. upadłości, ewentualnego zawieszenia czy zamknięcia firmy w 2022 r. obawiało się 19 proc. ankietowanych.
– W sumie, jeśli chodzi o odsetek mówiących o ryzyku upadłości czy też obawiających się takiej sytuacji odpowiedzi sektora MŚP są zbliżone do tych sprzed pandemii – mówi Sławomir Grzelczak, prezes BIG InfoMonitor.