Przepisy dotyczą wyłącznie tylko tych wódek, które korzystają z oznaczenia "polska wódka". Ich producenci umieszczają je na opakowaniach dobrowolnie. Jednak robiąc to muszą spełnić wymogi dotyczące surowców. Resort rolnictwa zaproponował ograniczenie ich listy do żyta, pszenicy, owsa, jęczmienia i ziemniaków, czyli — jak tłumaczy surowców tradycyjnie stosowanych w naszym kraju do produkcji wódki.
Przedstawiciele branży spirytusowej nie zgadzają się na zmiany zaproponowane w projekcie ustawy. Ich zdaniem polska wódka powinna być nadal produkowana ze ziemniaków i zbóż. Taki zapis wywalczyli w Traktacie Akcesyjnym, gdy Polska wchodziła do UE.
— Nie rozumiemy, w jakiem celu Ministerstwo Rolnictwa, które jest autorem projektu o napojach spirytusowych, chce wprowadzać zmiany wbrew producentom — mówi "Rz" Leszek Wiwała, prezes Związku Pracodawców Polski Przemysł Spirytusowy. — W innych krajach przyjęte jest, że to branża proponuje korzystne dla niej rozwiązania, a rząd ją wspiera. W Polsce mamy do czynienia z narzucaniem niekorzystnych dla nas rozwiązań — dodaje.
Resort rolnictwa wyjaśnia, skąd wzięły się zmiany: " Polska Wódka jest produktem cenionym za naturalność i tradycję wytwarzania, dlatego nie powinna być traktowana jak pozostałe wódki produkowane z dowolnych produktów. Ta nazwa powinna nobilitować wyrób i przysługiwać tylko produktowi spełniającemu szczególne wymagania surowcowe i technologiczne".
Rok temu, gdy pojawił się pomysł na zmianę definicji polskiej wódki, resort proponował zawężenie listy surowców tylko do żyta i ziemniaków. Obecna wersja jest krokiem w kierunku producentów.