PKO Bank Hipoteczny prowadzi emisję listów zastawnych za 0,5 mld zł. W planach jest jeszcze jedna emisja o podobnej wartości przeznaczona na rynek krajowy. Pod koniec roku bank będzie chciał wyjść za granicę i uplasować tam listy zastawne na kwotę 0,5 mld euro.
– Zamierzamy pod koniec roku przeprowadzić emisję na rynku europejskim. Jego wartość wynosi obecnie 2,5 bln euro, a popyt ze strony inwestorów jest duży. Tymczasem rynek krajowy pod względem absorpcji kolejnych emisji może okazać się dużo płytszy – mówi Rafał Kozłowski, prezes PKO Banku Hipotecznego.
To dużo bardziej stabilna od przyjmowania lokat forma finansowania kredytów mieszkaniowych. – Listy zastawne Grupy PKO BP mają rating Aa3 – mówi Kozłowski. – Dla części inwestorów oferowany przez nas bezpieczny instrument dłużny może stanowić znakomite uzupełnienie portfeli papierów skarbowych, przy czym rentowność porównywalnych z nimi listów zastawnych innych europejskich emitentów jest nieco wyższa od odpowiadających im obligacji skarbowych – przekonuje.
Wprawdzie finansowanie akcji kredytowej krótkoterminowymi depozytami wydaje się tańsze, bo oprocentowanie lokat wynosi 1,7 proc., ale przewagą listów zastawnych jest długi termin, co pozwala na bezpieczniejsze zarządzanie płynnością banku. Wkrótce Grupa PKO BP zaoferuje kredyty hipoteczne o stałej stopie procentowej w długim okresie.
– Choć w obecnych warunkach takie kredyty są nieco droższe od tych ze zmienną stopą, to sądzę, że przy odpowiedniej akcji edukacyjnej będą się cieszyć dużą popularnością wśród naszych klientów. Np. w obecnych warunkach przy racie 1 tys. zł koszt raty kredytowej byłby wyższy o około 20 zł miesięcznie. Jest to jednak rodzaj „ubezpieczenia" przed wzrostem stóp – tłumaczy prezes PKO Banku Hipotecznego. Jego zdaniem warto zdać sobie sprawę z tego, że wzrost stóp procentowych o 1 pkt proc. w przypadku zmiennego oprocentowania spowoduje wzrost raty o około 120 zł. – Będziemy takie symulacje pokazywać klientom, by w pełni zdali sobie sprawę z ryzyka wzrostu stóp procentowych i dokonywali świadomego wyboru – dodaje Kozłowski.