Złoty w ostatnich tygodniach wyraźnie zyskuje, w czwartek za euro trzeba było płacić ok. 4,49 zł, czyli o 4,6 proc. mniej niż pod koniec listopada ubiegłego roku, kiedy kurs sięgał 4,71 zł. To dobra wiadomość, bo im silniejsza rodzima waluta, tym mniej firmy i konsumenci muszą płacić za dobra importowane z zagranicy. Tańsze są elektronika, odzież, a przede wszystkim ropa naftowa, której ceny na globalnych rynkach mają przemożny wpływ na koszty tankowania na polskich stacjach benzynowych.
Czytaj więcej
Pieniądze napływające z Unii do Polski resort finansów może wymieniać na wolnym rynku – wynika ze słów szefa NBP. To może być czynnik umacniający złotego i przez to przyczyniający się do osłabienia galopady cen.
Dlatego aprecjacja złotego to jeden ze sposobów walki z inflacją. – Każde umocnienie złotego o 1 proc. powoduje spadek inflacji o 0,1–0,2 pkt proc. – szacuje Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu.
– Główny antyinflacyjny instrument, czyli podwyżki stóp procentowych, działa w dłuższym okresie, a rządowa tarcza antyinflacyjna jest niewystarczająca, by zmiana była istotnie odczuwalna. Dlatego dobrze, że Rada Polityki Pieniężnej uruchomiła też kanał kursowy – komentuje Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego.
Rzeczywiście, jak wynika z badania IBRiS rząd nie zdołał przekonać większości Polaków, że tarcza antyinflacyjna, czyli obniżki podatków na żywność i nośniki energii, jest efektywna. 46,3 proc. pytanych uważa, że to skuteczna metoda walki z inflacją, a 48,4 proc. jest przeciwnego zdania.