U progu czwartej fali pandemii wywołanej groźną odmianą wirusa Delta, na precedensowy ruch zdecydował się prezydent Francji Emmanuel Macron.
Zgodnie z jego deklaracją Zgromadzenie Narodowe na dniach przyjmie ustawę, która zakłada, że ci, którzy nie są w pełni zabezpieczeni, od 21 lipca nie będą mogli uczestniczyć w imprezach z udziałem więcej niż 50 osób. A od 1 sierpnia nie wsiądą do samolotu, pociągu czy autobusu, nie będą też mieli prawa wybrać się w dłuższą podróż własnym autem. Zamknięte będą też dla nich bary i restauracje. Jednocześnie cały personel szpitali i domów opieki dla seniorów ma z mocy prawa zostać zaszczepiony. Następną grupą objętą takim obowiązkiem mogą okazać się nauczyciele.
To przykład, którego nie może lekceważyć reszta Europy. Mowa o drugim najważniejszym kraju Unii, ale też ojczyźnie deklaracji praw człowieka i obywatela. Do inicjatywy sąsiada zza Renu już odniosła się kanclerz Merkel. Na razie zapewniła, że szczepienia nie będą w Niemczech obowiązkowe. Jednak premier Grecji Kyriakos Mitsotakis ogłosił, że tak jak we Francji, będzie nimi objęty cały personel medyczny. Debata, czy pójść tą drogą, wybuchła w Hiszpanii, gdzie w części regionów z powodu wzrostu zakażeń przywrócono godzinę policyjną.
Podobne pytanie rodzi się w Polsce. Mirosław Wróblewski, dyrektor Zespołu Prawa Konstytucyjnego w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich, uważa, że w Polsce można wprowadzić ustawą obowiązkowe szczepienia. – Można też zobowiązać do szczepień grupy zawodowe najbardziej narażone na zachorowanie lub które mogą zarażać innych.