Prof. Andrzej Fal: Wirus hMPV to na razie głównie fakt medialny

– hMPV to nie jest wirus o wysokiej zjadliwości. Nic nie wskazuje na to, by mógł wywołać nową pandemię, a już na pewno pandemię na miarę SARS-CoV-2 – mówi prof. Andrzej Fal, kierownik Kliniki Alergologii, Chorób Płuc i Chorób Wewnętrznych PIM MSWiA w Warszawie.

Publikacja: 14.01.2025 04:47

Prawdopodobnie hMPV ma pochodzenie zoonotyczne, co oznacza, że pierwotnie występował on u zwierząt,

Prof. Andrzej Fal

Prawdopodobnie hMPV ma pochodzenie zoonotyczne, co oznacza, że pierwotnie występował on u zwierząt, konkretnie ptaków

Foto: Fotorzepa

W 2024 roku odnotowano łącznie 32 430 przypadków krztuśca wobec 922 zachorowań w 2023 roku. Czego spodziewa się pan, jeżeli chodzi o liczbę zachorowań na koklusz w tym roku?

W obliczu wielości czynników wpływających na szerzenie się zakażeń różnymi patogenami trudno udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Niemniej jednak nie jestem przesadnie optymistyczny. Nie przewiduję ponownego 30-krotnego wzrostu zakażeń, ale obawiam się, że wysoki poziom infekcji może się utrzymać w nadchodzących miesiącach lub latach.

Pytania dotyczące epidemiologii zakażeń zawsze są trudne, ponieważ wymagają uwzględnienia wielu kontekstów. Z jednej strony tak znaczny wzrost liczby zakażeń w jednym roku sugeruje, że możemy spodziewać się przynajmniej efektu plateau, czyli spłaszczenia krzywej zakażeń. Z drugiej strony musimy brać pod uwagę szerszy kontekst sytuacji epidemiologicznej, w tym intensywną aktywność różnych patogenów atakujących drogi oddechowe, zarówno górne, jak i dolne, które w ciągu ostatnich 18 miesięcy znacząco się „zaktywizowały”. Interakcje między tymi patogenami oraz ich współwystępowanie stanowią istotny czynnik prognostyczny zarówno obecnie, jak i na przyszłość. Ponadto kluczowa jest ilość szczepień, w tym szczepień przypominających u dorosłych, co może znacząco przyczynić się do ograniczenia propagacji krztuśca.

Czytaj więcej

Krztusiec w 2024 roku. 35-krotny wzrost liczby zachorowań

Wspomniał pan o współwystępowaniu różnych patogenów atakujących drogi oddechowe. Z danych Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowego Zakładu Higieny wynika, że w ubiegłym roku odnotowano też duży wzrost zakażeń wirusem RSV, z 12 054 zakażeń w 2023 roku do 41 631 w 2024 roku. Co to za wirus?

RSV (syncytialny wirus oddechowy, ang. Respiratory Syncytial Virus) to wirus, który atakuje nabłonek w drogach oddechowych człowieka, szczególnie w górnych drogach oddechowych. Jest to główny czynnik infekcyjny wśród dzieci i osób młodych. Szacuje się, że nawet 70 proc. infekcji górnych dróg oddechowych w pierwszym okresie życia może być wywołanych przez RSV. Jednakże, mimo że w grupie osób starszych liczba infekcji jest mniejsza, zakażenia RSV-em u osób w wieku 65+ wiążą się z dużo cięższym przebiegiem klinicznym. Taka infekcja częściej prowadzi do zapalenia płuc, hospitalizacji czy nawet konieczności zastosowania respiratoroterapii. Przykładowo 65+-latkowie przyjęci do szpitala z infekcją RSV ponad dwa razy częściej wymagają tlenoterapii i 1,5 raza częściej przyjmowani są do oddziałów intensywnej terapii niż ich rówieśnicy z infekcją omikronem czy grypą.

RSV to wirus, z którym nauczyliśmy się żyć, podobnie jak z grypą, paragrypą czy adenowirusami, jednak pozostaje on potencjalnie niebezpieczny. Co więcej, liczba zakażeń RSV istotnie wzrosła w ostatnich dwóch latach w okresie popandemicznym. Zwykle infekcje RSV występowały w podobnych okresach co wirusy grypy, czyli od końca września do początku kwietnia. W zeszłym roku zaobserwowano jednak istotny wzrost infekcji RSV już pod koniec sierpnia, a nawet w połowie tego miesiąca. Widzimy więc, że dotychczasowe wzorce ulegają zmianie. Dodatkowo predykcja dotycząca RSV, podobnie jak w przypadku innych patogenów, jest utrudniona przez wzajemny wpływ infekcji różnymi wirusami.

Co odpowiada za wzrost zakażeń RSV? W przypadku tego wirusa nie ma obowiązkowych szczepień wśród dzieci, dlatego fakt zaszczepienia albo niezaszczepienia nie jest chyba tutaj kluczowy.

Szczepienia są podstawową metodą zapobiegania infekcjom, ale nie w przypadku wszystkich infekcji mamy dostępne szczepionki. Większość adenowirusów chorobotwórczych czy hMPV, który ostatnio zyskał pewien rozgłos medialny, nie były postrzegane jako priorytetowe, jeżeli chodzi o opracowywanie szczepionek. Obecnie dostępne są już szczepionki przeciwko RSV zarówno białkowe, jak i mRNA, co stanowi ważny krok w walce z tymi wirusami.

Patrząc na wzrastające liczby zakażeń i wydłużającą się listę istotnych patogenów, wydaje się, że także liczba szczepionek, które będziemy stosować w przyszłości, może wzrosnąć. Jestem zdecydowanym zwolennikiem szczepień od wielu lat, musimy jednak pamiętać, że wprowadzanie zbyt szybko zbyt dużej liczby szczepionek do organizmu może wiązać się z nadmiarową ingerencją w jeden z dwóch najbardziej wrażliwych układów człowieka – układ immunologiczny. Dlatego należy podejść do tego z rozwagą, zachowując równowagę między skuteczną profilaktyką a ochroną naturalnych mechanizmów obronnych organizmu.

Wspomniał pan o zyskującym rozgłos hMPV. Czy obawia się pan tego wirusa?

Wirus hMPV w kontekście zagrożenia światowego to na razie fakt medialny. Po pierwsze, to wirus odkryty i opisany już w 2001 roku, więc nie jest to nowy, nieznany patogen. Co więcej, badania sugerują, że był on obecny w obiegu już na 20–30 lat przed oficjalną identyfikacją, a więc już w latach 70. i 80. ubiegłego wieku. Prawdopodobnie hMPV ma pochodzenie zoonotyczne, co oznacza, że pierwotnie występował on u zwierząt, konkretnie ptaków. Litera „h” w hMPV oznacza „human” (ludzki) w odróżnieniu od jego ptasiego odpowiednika. Wydaje się, że wirus ten przeniósł się na ludzi z ptaków.

Raporty amerykańskiego Centrum Zwalczania i Zapobiegania Chorobom, CDC (ang. Centers for Disease Control and Prevention – red.) od dawna wskazują na hMPV jako na istotny czynnik infekcji dróg oddechowych w Stanach Zjednoczonych. Problemem jest jednak brak dokładnych rejestrów. Podobnie jak w przypadku RSV czy adenowirusów, hMPV nie był wcześniej traktowany jako poważne zagrożenie wymagające systematycznej identyfikacji. Dopiero teraz zaczynamy bardziej szczegółowo monitorować takie patogeny, choć często jest to działanie retroaktywne – podejmowane z opóźnieniem. Nie sposób przeprowadzać kompleksowych testów na obecność wielu wirusów u każdego pacjenta, bo to jest niewykonalne technicznie, fizjologicznie i ekonomicznie.

Czytaj więcej

Wirus HMPV w natarciu? Eksperci: nie grozi nam powtórka z COVID-19

Nie spodziewa się pan więc powtórki z pandemii koronawirusa?

Doniesienia z Chin wskazujące na wzrost zachorowań i zgonów związanych z hMPV w ciągu ostatnich kilku tygodni brzmią niepokojąco. Musimy zachować rozwagę i nie powtórzyć błędów popełnionych na początku pandemii SARS-CoV-2. Ważne jest jednak, że hMPV to wirus obecny od lat, co sugeruje, że nie ma potencjału pandemicznego. To nie jest też wirus o wysokiej zjadliwości. Nic nie wskazuje na to, by mógł wywołać nową pandemię, a już na pewno nie jest to „najstraszliwszy wirus w historii ludzkości” ani taki, który mógłby rozwinąć się w pandemię na miarę SARS-CoV-2. Niemniej jednak warto go monitorować, zwłaszcza że globalna mobilność, rzędu 100 tys. osób przepływających dziennie między Chinami a resztą świata, sprzyja jego rozprzestrzenianiu. Trwają badania, które mają nas upewnić, czy nie doszło do mutacji zmieniających charakter hMPV.

Krztusiec, RSV, hMPV. Jak rozróżnić wszystkie te wirusy, które powodują choroby układu oddechowego, na etapie obserwowania objawów?

Wszystkie czynniki, o których mówimy – od krztuśca (który wywołany jest bakterią B. pertussis), poprzez RSV, hMPV, aż po grypę i mykoplazmę (kolejną chorobę bakteryjną – M. pneumoniae) – powodują objawy, które są do siebie bardzo podobne. Zaczyna się zwykle od kaszlu, zaczerwienionego gardła, stanu podgorączkowego lub gorączki. U niektórych pojawia się duszność, a u dzieci może wystąpić tzw. sapka. Trudno w takim przypadku postawić jednoznaczną diagnozę. Dopiero analiza różnicujących objawów może pomóc w rozpoznaniu. Np. w przypadku grypy gorączka jest zwykle wysoka i towarzyszą jej dreszcze. Krztusiec charakteryzuje się przewlekłym, napadowym, świszczącym kaszlem. Przy mykoplazmie kaszel jest suchy, nocny, „szczekający”. Z kolei infekcje hMPV przebiegają łagodniej, ale mogą trwać do dziesięciu dni. Tę diagnostykę różnicową wspomaga przede wszystkim doświadczenie lekarza, a dodatkowo badania mikrobiologiczne i serologiczne.

Wszystkie te choroby są do siebie klinicznie podobne, ponieważ atakują ten sam obszar dróg oddechowych, te same komórki i wyzwalają podobne mechanizmy zapalne. Co więcej, przenoszą się drogą kropelkową, co sprawia, że są równie łatwe do rozprzestrzeniania, charakteryzując się dużą zakaźnością (szczególnie krztusiec).

Przeciw niektórym z tych infekcji mamy szczepienia – szczególnie na te najbardziej powszechne i groźne, takie jak krztusiec, grypa czy RSV. W przypadku RSV warto podkreślić, że jest to wirus szczególnie groźny dla osób starszych, u których może prowadzić do ciężkiego zapalenia płuc, a w niektórych przypadkach nawet do zgonu. U dzieci ryzyko śmiertelne związane z RSV jest minimalne.

Warto korzystać z dostępnych szczepień, zwłaszcza przeciwko patogenom, które można uznać za kluczowe. Obecnie mówimy o dwóch, trzech szczepieniach, które warto wykonywać regularnie, co sezon. Oprócz szczepień należy pamiętać o podstawowych metodach zapobiegania infekcjom przenoszonym drogą kropelkową: dystansie, maseczkach i dezynfekcji. Jak dotąd nauka i medycyna nie wymyśliły skuteczniejszych środków ochrony w tym zakresie.

Czytaj więcej

Mija pięć lat od pacjenta zero w Wuhan. Od czego zacznie się kolejna pandemia?

Obstaje pan więc przy maseczkach?

Zdecydowanie opowiadam się za noszeniem maseczek w okresie epidemicznym, szczególnie w zatłoczonych miejscach oraz tam, gdzie przebywają chorzy – w przychodniach, poradniach czy szpitalach. Jeśli nie robimy tego dla siebie, bo sami już mamy infekcję, to zróbmy to dla innych. Jeżeli już jesteśmy chorzy, to przynajmniej starajmy się nie zarażać otoczenia. Trochę empatii społecznej naprawdę by się przydało.

Pojawiają się też wątpliwości co do skuteczności maseczek, zwłaszcza tych najczęściej stosowanych, które rzekomo nie zapewniają pełnej ochrony. Owszem, profesjonalne maseczki, takie jak N95, są najbardziej skuteczne. Ale popadanie w rozstrzygnięcia zero-jedynkowe na zasadzie: „jeśli nie mam najlepszej maseczki, to nie będę nosił żadnej”, nie ma sensu. W sytuacji, w której alternatywą jest brak maseczki, a noszenie tej zwykłej zapewnia kilkadziesiąt procent ochrony, wybór powinien być prosty. Każda forma ochrony jest lepsza niż żadna.

W 2024 roku odnotowano łącznie 32 430 przypadków krztuśca wobec 922 zachorowań w 2023 roku. Czego spodziewa się pan, jeżeli chodzi o liczbę zachorowań na koklusz w tym roku?

W obliczu wielości czynników wpływających na szerzenie się zakażeń różnymi patogenami trudno udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Niemniej jednak nie jestem przesadnie optymistyczny. Nie przewiduję ponownego 30-krotnego wzrostu zakażeń, ale obawiam się, że wysoki poziom infekcji może się utrzymać w nadchodzących miesiącach lub latach.

Pozostało jeszcze 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
COVID19 i choroby zakaźne
Krztusiec w 2024 roku. 35-krotny wzrost liczby zachorowań
COVID19 i choroby zakaźne
Wirus HMPV w natarciu? Eksperci: nie grozi nam powtórka z COVID-19
COVID19 i choroby zakaźne
Czym jest HMPV? W Chinach liczba zakażonych wirusem rośnie
COVID19 i choroby zakaźne
Co już wiemy, a czego jeszcze nie o Covid-19? Pięć pytań
COVID19 i choroby zakaźne
Wirus HIV nie odpuszcza. W 78 proc. przypadków nie znamy drogi zakażenia