Do internetu wyciekło nagranie ze spotkania Jana Krzysztofa Ardanowskiego, ministra rolnictwa, z kierownictwem ARiMR, na którym szef resortu miał wyjaśnić powody nagłego odwołania pod koniec sierpnia prezes agencji, Marii Fajgier. Jej następcą został Tomasz Nowakowski. Przy okazji jednak minister dosadnie skrytykował jakość pracy samej agencji.
– Zaczyna narastać poważny kryzys w ARiMR – mówił Ardanowski. – Sensem agencji płatniczej jest obsługiwanie procesów unijnych i krajowych, i sprawność realizacji polityki państwa i UE. Żadnych innych celów utrzymywania tej instytucji nie ma. Instytucja niesprawna, która nie jest w stanie szybko realizować oczekiwań rolników, jest instytucją chorą i trzeba się zastanowić nad jej istnieniem – powiedział.
Tymczasem zaległości w rozpatrywaniu wniosków obejmują lata. Minister Ardanowski podkreślił, że kierownictwo ARiMR, rekomendowane w końcu przez PiS, „powinno być sprawniejsze od poprzedników", a od „znakomicie opłacanej" kadry zarządzającej trzeba wymagać kompetencji. Wytknął przy tym, że szefowie ARiMR zarabiają więcej niż on sam. Powiedział też, że nieudolnym pracownikom nie pomoże „miejscowy poseł", a włączenie się w kampanię wyborczą nie może tłumaczyć wielomiesięcznych opóźnień. Ardanowski potwierdził przy tym, że całość kierownictwa agencji, wraz z kierownictwem regionalnym, jest z rekomendacji dziś urzędującej partii PiS.
– Czym wytłumaczyć zaległości w obrabianiu wniosków, które przybierają monstrualny charakter, opóźnienia sięgają nie miesięcy, ale lat? – pytał minister. Do resortu trafiały wciąż wnioski kierownictwa ARiMR o przedłużenie terminów rozliczeń wniosków. – Kpina z rolników – dodał. Minister złościł się na wolną pracę urzędników agencji, a nierozpatrzenie nadal tysięcy wniosków na dofinansowanie modernizacji gospodarstw uznał za skandaliczne. Do dyrektorów zwrócił się słowami: „W lutym wnioski przyjęte i żaden nierozpatrzony, absolutny skandal". Podobny los podzieliły wnioski o rolniczy handel detaliczny, kolejny flagowy projekt ministerstwa.