Przywódca Korei Północnej Kim Dzong Un wyraził chęć spotkania z amerykańskim prezydentem. Poinformował o tym Donald Trump podczas wizyty w Seulu.
W niedzielę amerykański prezydent udał się do koreańskiej strefy zdemilitaryzowanej i jako pierwszy urzędujący prezydent Stanów Zjednoczonych wszedł na terytorium Korei Północnej. Stało się to chwilę po powitaniu z Kim Dzong Unem w strefie zdemilitaryzowanej. Następnie przywódca Korei Północnej przeszedł na południową stronę granicy. "To historyczny moment. Jestem dumny, że tę granicę przekroczyłem" - oświadczył Donald Trump. "Dobrze pana znowu widzieć. Nie spodziewałem się, że spotkamy się w tym miejscu" - powiedział Kim, gdy uścisnęli sobie dłoń na granicy. Kim Dzong Un podkreślił, że Donald Trump jest "pierwszym prezydentem USA, który odwiedził nasz kraj. To przykład odwagi i determinacji".
Rozmowy w cztery oczy trwały niespełna godzinę.
- Nikt nie wie jak to się zakończy, ale ten dzień był niesamowity, wręcz legendarny - powiedział Donald Trump po spotkaniu. - To było bardzo dobre spotkanie. Zależy nam na wszechstronnym porozumieniu. Sprawy są skomplikowane, ale nie aż tak, jak się niektórym wydawało.
Prezydent USA zapowiedział utworzenie specjalnych zespołów roboczych, które zajmą się wypracowaniem porozumienia w sprawie denuklearyzacji.