Superrozbłyski są podobne do rozbłysków słonecznych, które zwykle emituje nasza gwiazda, z tym że są o wiele potężniejsze. Najnowszymi informacjami na ten temat podzielił się międzynarodowy zespół badaczy pod przewodnictwem uczonych z Instytutu Maxa Plancka ds. Badań Układu Słonecznego (MPS) w Niemczech. Artykuł ukazał się 12 grudnia w czasopiśmie „Science”.
Superrozbłysk to jedno z najbardziej ekstremalnych zdarzeń słonecznych
Do tej pory najsilniejszy rozbłysk, jaki kiedykolwiek zaobserwowano, to tzw. zdarzenie Carringtona z 1859 r. W jego wyniku doszło do zniszczenia telegrafów, a na niebie pojawiły się bardzo silne zorze. Superrozbłyski są jednak znacznie potężniejsze i mogą uwalniać dużo większe ilości energii.
W latach 1996-2012 zaobserwowano 12 rozbłysków, jednak żaden z nich nie kwalifikował się do silniejszej grupy. Naukowcy do tej pory nie wiedzieli, czy Słońce jest w stanie uwolnić superrozbłysk, a jeśli tak, to jak często może się to zdarzać. Dowodów na wystąpienie tego zjawiska w przeszłości szukano w prehistorycznych pniach drzew i próbkach tysiącletniego lodu lodowcowego. Te źródła nie pozwoliły jednak badaczom uzyskać rzeczywistego wyobrażenia o tym, czy nasza gwiazda uwalnia superrozbłyski i jaka jest ich częstotliwość.
Czytaj więcej
Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba pierwszy raz „zważył” galaktykę, która powstała około 600 mln lat po Wielkim Wybuchu. Ma ona masę porównywalną do masy Drogi Mlecznej, gdy ta była w podobnej fazie rozwoju.
Naukowcy sprawdzili zachowania tysięcy gwiazd podobnych do Słońca
Naukowcy postanowili wykorzystać inne metody. Zwrócili się ku gwiazdom, które są podobne do Słońca. Umożliwiły to nowoczesne teleskopy kosmiczne, które obserwują tysiące takich obiektów i rejestrują wahania ich jasności w świetle widzialnym. Superrozbłyski pokazują się w danych obserwacyjnych jako krótkie, wyraźne szczyty jasności.