Autorzy książki „O drzewach, które wybrały Tatry” - Tomasz Skrzydłowski, doktor nauk leśnych i dziennikarka Beata Słama - zabierają nas na wycieczkę przez tatrzański regiel dolny i górny, na piętro kosodrzewiny i na hale, bo i tam zawędrowały drzewa, krzewy, krzewinki, opierające się wiatrom i mrozom.
I przypominają że drzewa towarzyszą ludziom od wieków, dając mu schronienie i pożywienie. Z powodu ich wielkości i tajemniczości często antropomorfizowano je; wierzono, że ukryte w nich żywioły nadają im boską moc czy magiczne właściwości. Wiązano los człowieka z ich losem, czego przykładem horoskop celtycki. Od nazw drzew pochodzą imiona ludzi, ich nazwiska (Leszczyński, Jaworski, Brzozowska), a także nazwy miast i ulic.
Głównymi bohaterami książki jest 16 drzew, m.in. jodła, świerk, modrzew, cis,buk. Opowiadając o nich, autorzy odkrywają mnóstwo niezwykłych historii. Taki jawor na przykład, czyli górski klon, dał nazwę dolinie Jaworzynce i dolinie Jaworowej. Najstarsze jawory w Tatrach liczą nawet ponad 500 lat.
Jest to drzewo otoczone wieloma legendami i wierzeniami od starożytności. Grecy i Persowie wierzyli, że cień tego drzewa uzdrawia i daje błogosławieństwo, więc gajami jaworowymi otaczano ateńskie szkoły i obsadzano drogi, by wiodły szczęśliwie do celu. Pliniusz Starszy wspominał o sławnym jaworze, zasadzonym w Arkadii przez Agamemnona, wodza Achajów w wojnie trojańskiej.
Natomiast Słowianie bali się jaworu i ostrzegali, by nie łamać jego gałęzi i nie kaleczyć drzewa.