Czy wrak rosyjskiego krążownika kryje skarb?

Wrak z ładunkiem złotych sztab i monet ma spoczywać w Oceanie Spokojnym. Archeolodzy studzą jednak emocje.

Aktualizacja: 22.08.2018 17:36 Publikacja: 22.08.2018 17:25

Czy wrak rosyjskiego krążownika kryje skarb?

Foto: Wikimedia Commons/Public Domain

O odkryciu poinformowała firma Shinil Group z Seulu, która jak sama deklaruje, specjalizuje się w eksploracji podwodnych obiektów. Tym razem chodzi o rosyjski krążownik z czasów wojny japońsko-rosyjskiej. Spoczywa na głębokości 430 m, dlatego jest poza zasięgiem płetwonurków. „Dmitrij Donskoj” rzekomo przewoził złote ruble, sztaby złota i klejnoty.

Aż trudno uwierzyć, ale według od dawna utrzymujących się pogłosek, uwzględniając współczesne realia, ładunek wart byłby ok. 130 mld dol. Shinil Group nie zaprzecza tym pogłoskom, przeciwnie, twierdzi, że są prawdziwe. W firmie tej pracują specjaliści z Wielkiej Brytanii, Kanady i Korei Południowej.

Heroiczna bitwa z tragicznym finałem

Niespełna dwa kilometry od południowokoreańskiej wysepki Ulleungdo poszukiwacze dysponujący dwoma małymi łodziami podwodnymi dotarli do wraku. Zidentyfikowali go po napisie cyrylicą umieszczonym na rufie. Napis jest czytelny, mimo że znaczna część kadłuba i działa okrętowe zdążyły już obrosnąć muszlami.

„Kadłub okrętu został poważnie uszkodzony pociskami, mimo to pokład i burty przetrwały w stosunkowo dobrym stanie” – brzmi komunikat ogłoszony przez Shinil Group.

Jednak to nie sam „Dmitrij Donskoj” – zabytek techniki morskiej sprzed 135 lat – przykuwa uwagę poszukiwaczy, lecz jego hipotetyczny ładunek.

Okręt zbudowała w 1883 r. stocznia w Sankt Petersburgu. Kadłub był mocno opancerzony, a jednostkę wyposażono w żagle i maszynę parową. „Dmitrij Donskoj” wchodził w skład drugiej eskadry na Oceanie Spokojnym w czasie konfliktu japońsko-rosyjskiego.

Ta rosyjska jednostka była wolniejsza i słabiej uzbrojona niż nowocześniejsze jednostki japońskie. 27 maja 1905 r. brała udział w bitwie koło Cuszimy, wyspy między Koreą i Japonią, podczas której flota rosyjska została zdziesiątkowana. Mimo że „Dmitrij Donskoj” był stary i powolny, zdołał się wymknąć z rejonu bitwy, płynąc pod osłoną nocy z wygaszonymi wszystkimi światłami, tylko pod żaglami. Obrał kurs na Władywostok, główny rosyjski port na Dalekim Wschodzie.

Jednak szybko został doścignięty przez okręty japońskie. Odmówił poddania się i rankiem 28 maja Rosjanie zdecydowali się sami posłać na dno swój okręt. Spośród 591 członków załogi działań koło Cuszimy nie przeżyło 61 osób, w tym śmiertelnie ranny podczas bitwy kapitan Lebiediew. Część spośród załogi dotarła do wysepki Ulleungdo.

Tysiące skrzyń pełnych złota

Z komunikatu opublikowanego przez Shinil Group wynika, że „Dmitrij Donskoj” przewoził prawdziwą fortunę dla floty rosyjskiej zaangażowanej w konflikt zbrojny. Okręt miał pójść na dno wraz z 5500 skrzyniami wypełnionymi sztabkami złota oraz 200 tonami złotych monet. Jednak szkopuł w tym, że nie ma żadnego dowodu wskazującego na istnienie tego skarbu.

– Zgromadzenie tak niewiarygodnego bogactwa na jednym starym okręcie byłoby zbyt ryzykowne – uważa Kirił Kolesniczenko, profesor nauk społecznych z rosyjskiego Federalnego Uniwersytetu Dalekiego Wschodu we Władywostoku, zapytany o zdanie przez agencję BBC. Jego zdaniem Rosja nie miała żadnego interesu w tym,  aby przewozić swoje złoto jednym z najstarszych okrętów we flocie, mogła to zrobić bezpieczniej, korzystając z własnej sieci kolejowej na Syberii. Trudno wytłumaczyć także, po co było potrzebne złoto na środku oceanu, w dodatku podczas bitwy.

Gruszki na zatopionej wierzbie

Shinil Group deklaruje jednak zamiar podniesienia wraku z dna w październiku bądź listopadzie tego roku, natomiast w grudniu chce poinformować o rezultatach eksploracji.

Postanowiono już także, jak zostanie podzielona zdobycz: 50 proc. przypadnie Federacji Rosyjskiej, w tym kadłub. 10 proc. zostanie zainwestowane w rozwój turystyki na wysepce Ulleungdo – zostanie tam  wybudowany pawilon muzealny, który pomieści szczątki okrętu.

Czy jednak aby na pewno we wraku znajduje się złoto? W tej sprawie słychać wiele powątpiewających głosów.

Wrak odkryty po raz trzeci

Podawane jest w wątpliwość samo odkrycie wraku przez firmę z Seulu, ponieważ został on już zlokalizowany w 2001 r. przez Don-A Construction. W 2003 r. – o czym informował singapurski dziennik „Stratus Time” – na wrak natrafiła ekspedycja Południowokoreańskiego Instytutu Nauki i Technologii, na stronie internetowej instytutu można oglądać zdjęcia wraku. Instytut zwraca uwagę, że Shinil Group wykorzystała jego dane do zlokalizowania wraku i przywłaszczenia go sobie.

Ale to nie wszystko. Dość enigmatyczna Shinil Group dysponuje nadzwyczaj skromnym kapitałem zaledwie 100 milionów koreańskich wonów – równowartością mniej więcej 90 tys. dol. Jest to wręcz śmiesznie mało jak na firmę zajmującą się eksploracją głębin, co wymaga drogiego w eksploatacji statku badawczego, opłacania wysokiej klasy specjalistów, inżynierów, archiwistów, konserwatorów itp.

Firma nie zwróciła się także do południowokoreańskiego Ministerstwa Spraw Morskich i Rybołówstwa o zezwolenie przejęcia wraku, ponieważ wiąże się z tym konieczność przekazania państwu 10 proc. wartości wraz z ładunkiem. W innym komunikacie Shinil Group deklaruje wypuszczenie własnej „kryptowaluty” o nazwie „Donskoj international” bądź „Shinil gold coin”, która byłaby udostępniona do obrotu publicznego na wirtualnej platformie za rok, w sierpniu lub wrześniu, zaś wartość jednej jednostki wynosiłaby ok. 10 tys. dol. Waluta ta bazowałaby na zatopionym skarbie.

Ryzykowna propozycja

Wszystko to razem sprawia wrażenie nie tyle podwodnej ekspedycji archeologicznej, której celem jest zbadanie wraku oraz wydobycie z niego zatopionego złota, ile spekulacji finansowej.

Takie obawy żywią między innymi południowokoreańskie instytucje finansowe. Ostrzegają one, że inwestorzy powinni mieć się na baczności, ponieważ mogą się narazić na wielkie straty, o ile dadzą wiarę plotkom niepotwierdzonym konkretami w postaci dowodów na istnienie podwodnego skarbu.

Daleko posunięty sceptycyzm zachowuje Michel L’Hour, wybitny specjalista, dyrektor francuskiego DRASSM – Departament des recherches archeologiques subaquatiques et sous-marines. Jego zdaniem „po dokonaniu takiego odkrycia należałoby się spodziewać dyskrecji, ponieważ istnieje duże ryzyko zrabowania tego bogactwa. Dlatego ogłaszanie światu o znalezisku służy najczęściej zgromadzeniu środków na sfinansowanie akcji albo po prostu jest to sposób »wykiwania« zbyt łatwowiernych inwestorów i napełnienia sobie kieszeni”.

Archeologia
Piwo sprzed 10 tys. lat? Nietypowe odkrycie archeologów dotyczące starożytnych Chin
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Archeologia
Nowe odkrycie dotyczące prehistorycznej diety. Archeolodzy uzyskali przełomowy dowód
Archeologia
Polscy archeolodzy zbadają królewski grobowiec w Egipcie. Potrzebują pieniędzy
Archeologia
Niezwykłe odkrycie archeologów. Naukowcy odnaleźli zaginione miasto Majów
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Archeologia
Premierowy pokaz strojów z Faras w Luwrze